„Tajemne Oblicze Świata II” i „Incydent” zostaną wydrukowane!

To już pewne! Tajemne Oblicze Śwaita II. Piekielny Szyfr i Incydent ukażą się w druku! Dzięki Wam i wydawnictwiu Gindie! Dziękujemy!!!

Od Mikołaja:
W roku 2009, starając się trzymać jakkolwiek w garści, pisałem drugą część Tajemnych Oblicz Świata II. To był naprawdę cholernie trudny etap mojego życia.

Po otrzymaniu wielu maili z prośbami, by napisać kontynuację Tajemnych Oblicz Świata, wiedziałem, że będę musiał to zrobić. Kiedyś. Zawsze pojawiały się ważniejsze problemy, którymi musiałem się szybko zająć (studia i egzaminy, zmiany mieszkań, jakiś małe burze w życiu osobistym). Ostatecznie Tajemne Oblicze Świata II napisałem w roku 2009, mając na to naprawdę niewiele czasu. W porozumieniu z (obrzydliwym oszustem) Anturu zadeklarowałem się stworzyć tę część na konwent Avangarda 2009. Czasu na to było mniej niż 2 miesiące, a na głowie miałem jeszcze sesję, praktyki dziennikarskie (oczywiście bezpłatne), gównianą pracę (kolportacja ulotek) i jak się po krótkim czasie okazało, także zerwanie zaręczyn, zmianę miejsca zamieszkania, a nawet chwilowy brak „własnego” dachu na głową (pomieszkiwałem wówczas u moich przyjaciół, kimając w ich salonie na łóżku polowym). Był to bardzo gorący okres w moim życiu. Zanim się zorientowałem, do końca mojego deadline’u zostały 2 tygodnie.

Napisanie tej książki nie było tak „niemożliwą misją”, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, ponieważ koncepcję II części od dawna miałem w głowie – wystarczyło ją przelać na papier. Niemniej… nie pamiętam dokładnie, czy wówczas był to ten okres, gdy w porozumieniu z ex-narzeczoną stwierdziłem, że wyniosę się do znajomych (czyt. nie mogliśmy ze sobą już wytrzymać w jednym mieszkaniu), czy przeniosłem się już do nowego lokum i odkryłem, że funkcjonowanie w nim latem jest niemal niemożliwe (strych przerobiony na mieszkanie na Nowej Hucie; w wynajmowanym przeze mnie pokoju o wielkości 6m2 temperatura latem w ciągu dnia przekraczała 50 stopni Celsjusza). Tak czy siak moi przyjaciele wyjechali, zostawili kota i swoje mieszkanie pod moją opieką. Nie było lepszej możliwości, by skończyć pisać Tajemne Oblicze Świata II.

Pisałem w transie twórczym w różnych interwałach czasowych, czasem po 14 godzin, kładłem się spać na kilka, wstawałem i od razu wracałem do pracy. Broda rosła mi jak pustelnikowi, żywiłem się papierosami i zbieraniną dziwnych wegetariańskich rzeczy, które miałem w zapasach, a przez mały wypadek (przy wskakiwaniu na parapet w celu oddania się głupiemu i już nieaktualnemu nałogowi tytoniowemu) została mi na plecach gruba blizna – nie ukrywam, że uważam ją za miłą pamiątkę tego niezwykle intensywnego okresu w moim życiu.

Fabułę tworzyłem na podstawie moich dziwnych wizji, lektury książek religioznawczych, niesamowitych kursów dra hab. Szyjewskiego (obecnie profesora) oraz cholernie, cholernie niepokojących i diabelnie pasjonujących kursów dra Sikory (obecnie dra hab. i dyrektora Instytut Religioznawstwa UJ). Prezentowany w książce świat zyskał kolejny wymiar, który związany był z moimi przeżyciami i przemyśleniami. W TOŚ cz. I czytelnik poznawał życie wielu ludzi, do których bardziej pasowało określenie „skrzywdzeni” niż „dobrzy” lub „źli”. Mógł różnie na te postacie reagować, ale nie było wśród nich istot, które z natury krzywdziły, wykorzystując nawet szlachetne usposobienie swojej ofiary – szczerze mówiąc do roku 2006 nie wierzyłem nawet, że takie postacie mogą istnieć; uważałem, że postrzeganie kogokolwiek w ten sposób jest tylko aberracją poznawczą pogrążonego w niewiedzy umysłu. Wierzyłem, że nawet, gdy ktoś nie jest dla nas fair, to zachowując postawę asertywną i otwartą, można zmienić jego zachowanie i że tak należy postępować z ludźmi, zawsze. Kolejną lekcją jaką dostałem od życia (a była to naprawdę mocna lekcja) była ta, że się myliłem. Ta zasada sprawdza się w 90% przypadków, ale  te 10% będą cholernie trudne do zapomnienia… Dość powiedzieć, że po raz pierwszy poczułem, co to znaczy naprawdę bać się o swoje życiu, egzystować w ciągłym napięciu i doznać zdrady, która nie jest objawem czyjeś słabości, a bezwzględnego wyrachowania, zagrażającego nie tylko mi, ale także bliskim. Te doświadczenia zostały na wielu symbolicznych płaszczyznach zilustrowane w drugiej części Tajemnych Oblicz Świata.

Po raz pierwszy także w pracy nad książką pomogło mi tak wiele osób. Była to pierwsza książka zilustrowana dziełem Arkadiusza Ariusa Ostrycharza, w jej redakcji pomagała m.in. Kamila Pokój (obecnie pracująca profesjonalnie jako recenzentka w wyd. Czarna Owca i właścicielka sklepu Wegarnia), a techniczną poprawność gałęzi fabularnych sprawdził Zbigniew Tenerowicz.

Pierwsza wersja Tajemnych Oblicz Świata II była jedną z nagród w nieoficjalnym konkursie zorganizowanym przez Anturu na konwencie Avangarda. Gratuluję osobie, która ją zdobyła, aczkolwiek nie ukrywam, że ze względu na liczbę błędów i całkowity brak pracy ze strony wydawcy nad jej redakcją z wręczenia tej nagrody nie do końca jestem dumny. Obiecuję, że jeśli zgłosi się do mnie jej właściciel, wymienię mu ją na wersję wydrukowaną i porządnie zredagowaną. Kolejna wersja, przy której redakcji pomogła mi już Kamila, była drukowana na domowej drukarce i sprzedawana za pośrednictwem allegro (zgodnie z umową z Anturu – on miał je formalnie wydawać po załatwieniu u siebie wszystkich formalności), a także w jednym przypadku sprzedana… za dwa piwa w pubie znajomemu marynarzowi – obecnie już wiem, że ten egzemplarz przepłynął z nim calutkę kulę ziemską, aczkolwiek nie pamiętam, na którym oceanie jej czytelnik dotarł do pozytywnego zakończenia książki :). Bootlegi TOŚII tak pięknie się sprzedawały na allegro, że za pozyskane przez nie fundusze mogłem zapijać gorzkie wspomnienia nieudanych zaręczyn w chojnickich pubach przez cały lipiec 2009 r. W międzyczasie Anturu „dopełnił formalności” i przejął „ciężar wydawania” Tajemnych… już jako ebooka w  postaci statycznego PDFu… i  dalej historia potoczyła się tak, jak pisaliśmy w artykule O tym jak firma Anturu chciał zrobić rewolucję w szóstym numerze Masz Wybór. W telegraficznym skrócie: wydawca Andrzej ebooki sprzedawał, pieniędzy pisarzom nie przesyłał (choć dostałem 25 zł, kiedy przyłapałem go bezpośrednio na kradzieży zysków ze sprzedaży dwóch egz. ustawionych w ramach transakcji monitorowanej…) i tak przez rok nie tylko Tajemne Oblicze Świata, ale i m.in. Szklana Twarz pracowały na tego oszusta. Choć ten czas nie był dla nas całkowicie niekorzystny, ponieważ wtedy ukazały się bardzo przychylne recenzje mojego dzieła na portalu Przy Kominku oraz nieistniejącej już stronie paragrafy.prv.pl prowadzonej przez Jaczu, który napisał najpiękniejsze słowa, jakie przeczytałem na tamtym etapie swojego życia: Te 139 paragrafów, z których gra się składa, zapamiętam na całe życie. Widać, że autor czerpał z wielu źródeł literackich i historycznych, dzięki czemu powstała niesamowita przygoda.

Dostawałem maile z podziękowaniami z prośbą o napisanie trzeciej części, choć nie tyle, co po opublikowaniu pierwszej. Dostałem także jedną wiadomość od bardzo niezadowolonego czytelnika, który stwierdził, że poziom trudności tej części jest zdecydowanie za wysoki. Cóż… w TOŚII gracz schodzi do piekielnego świata podziemnego, wejść do niego jest łatwo, ale wyjść – zdecydowanie trudniej. Gdyby ta część była prosta, w moim odczuciu nie byłaby prawdziwa i nie pokrywałaby się z jedną najmroczniejszych sennych wizji, które mnie nawiedziły.

Kiedy mieliśmy już pewność, że Anturu jest oszustem i że nie zamierza nigdy przesłać należnych nam wynagrodzeń, podjęliśmy decyzję o zerwaniu z nim pracy, założeniu Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru i opublikowaniu naszych książek za darmo – bardziej niż na pieniądzach zależało nam na czytelnikach. Kiedy odnowione wydanie drugiej części Tajemnych… miało swoją premierę, padł rekord odwiedzalności naszej witryny. To naprawdę cudowne uczucie, gdy wiesz, że czytują Cię tysiące 🙂

Po pięciu latach od napisania tej książki mam pewność, że ukaże się ona w druku. Dzięki Wam i dzięki Jackowi Gołębiowskiemu z wydawnictwa Gindie. Dziękuję to znów za mało, znów brakuje mi słów. Zamiast banałów, powiem tak: jeśli wszystkie te złe doświadczenia w moim życiu były niezbędne, by ta książka mogła powstać i zostać wydrukowana, to warto było przez nie przejść, dla Was.

Od Beniamina:
Incydent to ostatnia z trzech miniatur, które stworzyłem wiosną i latem 2010 roku na potrzeby Akcji Miniatura. Mimo, że właściwie założenia tej inicjatywy nie zostały zrealizowane, to coś takiego było potrzebne dla nas, fanów. Powstało kilka gier i pokazaliśmy, że jak chcemy, to potrafimy. Rok 2010 był w pewnym sensie datą przełomową, szczególnie jego letni okres. Nie wiadomo było, co będzie dalej z paragrafami. Wielu, bardzo wielu, zraziło się przez samolubną działalność Anturu, a Masz Wybór zaczął powstawać dopiero jesienią tego roku. Na dobrą sprawę, poza aktualizowanym raczej od święta „Webparkiem”, wróciliśmy do punktu wyjścia, na Forum.

Jeśli chodzi o sam Incydent, to incydentem był w istocie, gdyż jest to jedyna do tej pory moja gra książkowa, która powstała spontanicznie, bez planu i w tak krótkim czasie. O ile dobrze pamiętam spisanie tej historii zajęło mi jakieś 3 – 4 dni, a inspiracją był widok jednej z ramp dla niepełnosprawnych w Sanoku. Pomyślałem wtedy, że w razie zombie apokalipsy (zdarza mi się oceniać mijane budynki pod kątem przydatności obronnej w razie szturmu zombie) nieumarli mogli by łatwo dostać się do czyjegoś mieszkania, a osoba niepełnosprawna miałaby spory problem z obroną. Mój umysł zlepił jakoś te fakty i tak pojawił się pomysł na Incydent, gdzie poza głównym zagrożeniem ze strony zombie 😉 , chciałem też pokazać, jak niebezpieczny dla osoby na wózku może być zwykły, spękany chodnik. Albo te poronione, stare podjazdy na schodach, ustawione pod tak ostrym kątem, że niepełnosprawny musiałby mieć krzepę Schwarzeneggera, żeby samodzielnie pokonać je, bez ryzyka zjechania w dół przy samym szczycie.

Takie są kulisy powstania Incydentu. Przez jakiś czas pewni polonijni miłośnicy naszego wydawnictwa z USA pracowali nad angielską wersją tej gry książkowej, ale nie doczekała się ona niestety finalizacji. Za to poszerzona o nową ścieżkę fabularną wersja tego projektu wyszła nakładem WWW w 2013 w ramach wydawania gier książkowych wchodzących w skład Akcji Miniatura.

Bardzo się cieszę, że i ta produkcja ukaże się drukiem. Przyznam, że nigdy się tego nie spodziewałem i zaskoczenie to jest bardzo przyjemne. Dziękuję Wam za to!

___

Jeszcze od Mikołaja:

Jeśli uda nam się przekroczyć próg 5000 PLN (a do osiągnięcia tego celu brakuje nam zaledwie 55 zł!), w druku ukaże się także Uwikłana i Plaga Beniamina Muszyńskiego. Zapraszamy do wsparcia naszej inicjatywy! Dzięki sprzedaży tej pierwszej książki w postaci elektronicznej udało nam się zaangażować społecznie i m.in. wesprzeć Fundację „Labrador” przygotowującą psich przewodników dla osób niewidomych.

Gwoli przypomnienia: 🙂

P.S.

Do zbiórki/przedsprzedaży zostały dołączone także dwa nowe progi. Jeśli uda uzbierać się 7000 PLN, do drukowanych pozycji zostanie dołączony także największy polski interaktywny horror literacki, czyli Zaginiony Beniamina Muszyńskiego, a po przekroczeniu progu 9000 zł, zostanie wydany także na papierze CAŁY CYKL MEGIDDO (a więc oprócz Tła także gamebook Szklana Twarz oraz powieść Megiddo: Opowieść o władzy)!

3 komentarze do “„Tajemne Oblicze Świata II” i „Incydent” zostaną wydrukowane!”

  1. Osiągnęliśmy próg 5000 zł dzisiaj, w kolejnym progu jest właśnie „Pokuta”

    … i „Prywatne Śledztwo” Beniamina 🙂

Skomentuj Michał Ślużyński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *