Przygotowaliśmy dla Was mobilne (EPUB i MOBI) wersje zbioru opowiadań Beniamina Muszyńskiego „Witraż”, który opublikowaliśmy w zeszłym roku.
„Witraż” to zbiór wyselekcjonowanych tekstów z lat 2006 – 2012. Stanowi literacki zapis powolnego przejścia od bezkształtnego nastolatka obdarzonego umiejętnością panowania nad słowem i pasją pisania, do roli twórcy świadomie szukającego dla siebie najlepszego sposobu ekspresji. Znajdziecie tutaj fantastykę (szczególnie postapokalipsę), groteskę, makabreskę oraz fantasmagoryczne eksperymenty (dla niektórych obrazoburcze) z formą i treścią. Ze względu na specyfikę dzieła jego lektura jest dozwolona od lat osiemnastu.
Zajrzyjcie do naszej Księgarni po mobilne formaty!
A ciekawskich odsyłamy do informacji o premierze tego dzieła w kwietniu zeszłego roku, która zawiera krótki tekst Beniamina Muszyńskiego, w którym chciał on (chyba przede wszystkim sam sobie) odpowiedzieć na pytanie, co właściwie skłania go do pracy twórczej?
Aż 3 zdigitalizowane gry paragrafowe dostały się na listy najlepszych gier wideo roku 2015 i 2014! Czy naprawdę ktoś jeszcze wątpi, że gamebooki wróciły do łask i zaczynają podbijać świat?
Prestiżowy amerykański magazyn „Time” (tak, mowa o tym piśmie, na którego okładce chcą się znaleźć wszystkie ważne osobistości tego świata) umieścił gamebookową, humorystyczną adaptację „Hamleta” na miejscu 7 na liście 10 najlepszych gier wideo roku 2015. O tej produkcji głośno było już w roku 2012, gdy Ryan North zaczął zbierać fundusze na nią na Kickstarterze. Na jej powstanie potrzebował 20 000$, ostatecznie zbierając na ten cel… 580 905$! Na systemy mobilne przeniosła ją w ubiegłym roku słynna australijska firma Tin Man Games.
Wcześniejsza produkcja tej firmy, steampunkowy gamebook „80 Days”, będący nowatorską adaptacją jednej z najpopularniejszych powieści Juliusza Verne’a, została uznana najlepszą grą video roku 2014 przez „Timesa”! Twórcy tego rankingu uznali, że ta przeniesiona na Androida gra paragrafowa pobiła wszelką konkurencję.
Komentarz redaktorski
Kiedy w 2012 roku udzieliłem magazynowi „Esensja” wywiadu nt. gamebooków, opowiadałem o tym, jak rozwój gier komputerowych przystopował ewolucję gier paragrafowych pod koniec ubiegłego wieku, stając się dla nich zbyt mocną konkurencją. Mimo to zawsze wierzyłem, że atrakcyjne fabularnie i literacko powieści interaktywne potrafią być bardziej emocjonujące niż obecne na rynku cRPGi czy przygodówki (opowiadające nierzadko przepiękne historie, lecz zbyt często pozbawione pobudzającej wyobraźnię warstwy literackiej). Było i jest dla mnie jasnym, że zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy bardziej docenią dobrą książkę, w sytuacji, w której jako czytelnicy nie będą niemymi odbiorcami, a będą mieli wiele do powiedzenia co do formy kształtowania fabuły – szczególnie jeśli autor umożliwi im wcielenie się w postać głównego bohatera. W redakcji „Masz Wybór” wiedzieliśmy, że rozwój technologii mobilnych (czy to w postaci czytników elektronicznych, tabletów czy smartfonów) jest wielką szansą dla twórców interaktywnych książek i filmów. Nie sądziłem jednak, że tak szybko urzekną one typowych graczy gier komputerowych. Wierzyłem, że ten moment w końcu nastąpi, że ich formy drukowane staną się częścią literatury, a wizualnie dopracowane formy zdigitalizowane wejdą do kanonu elektronicznej rozgrywki, ale sądziłem, że proces ten potrwa dłużej. Bardzo się cieszę, że w tym aspekcie nie miałem racji.
To co zrobiła brytyjska firma Inkle LTD z paragrafowymi grami „80 Days” i „Sorcery 3” zapewne bardzo niepokoi australijskie Tin Man Games, które od czasu swojego powstania nie miało poważnego konkurenta na światowym rynku gamebookowym. Po przyjrzeniu się produkcjom obu firm, muszę jasno powiedzieć, że obecnie król mieszka w Anglii. Mam tylko nadzieję, że zepchnięcie z piedestału Australijczyków zmobilizuje ich do przygotowania jeszcze lepszej produkcji, co sprawi, że do historii gier i literatury przejdą kolejne, wybitne dzieła nurtu interaktywnej, fabularnej rozrywki. A jest na to szansa, ponieważ Tin Man Games pracuje nad mobilną adaptacją kultowej gry paragrafowej „The Warlock of the Firetop Mountain”, pierwszej gry z serii „Fighting Fantasy”, która dała podwaliny do powstania także pierwszych polskich gier paragrafowych (zarówno „Dreszcza” Jacka Ciesielskiego, jak i „Kosmolota” wydanego przez Śląski Klub Fantastyki).
Dla nieanglojęzycznego gracza wspomniane produkcje są niedostępne (na razie nikt w Polsce nie podjął się ich tłumaczenia i lokalizacji). Niemniej działania współpracującej z nami firmy Seventhtear świadczą o tym, że i w naszym kraju trend ten jest w końcu wyczuwalny. Zdążyła już ona wydać przygodową grę paragrafową „Afrykański Świt” autorstwa Beniamina Muszyńskiego, jak i uznany za kultowy gamebookowy horror „Tajemne Oblicze Świata”.
W 2010 roku grupka zapaleńców postanowiła założyć wydawnictwo oraz pismo skupiające się na pisaniu i wydawaniu gier paragrafowych. W grudniu tamtego roku wydali swoją pierwszą książkę i pierwszy numer magazynu pt. „Masz Wybór”. Tak, tak, już od 5 lat jesteśmy z Wami!
Zniechęceni, wściekli i bezradni. Tak mniej więcej czuliśmy się (ja i Mikołaj Kołyszko) w ostatnim kwartale 2010 roku, po tym jak oszukani przez Anturu (sprawę opisaliśmy w artykule O tym jak firma Anturu chciała robić rewolucję w 6-tym numerze magazynu Masz Wybór) patrzyliśmy jak miłośnicy gier książkowy, również wystawieni do wiatru przez to indywiduum, tracą wszelki zapał do promowania gamebooków. Ja osobiście myślałem wtedy, że wszystko wróci do „normy”, to znaczy sporadycznych rozmów na forum pomiędzy może tuzinem ludzi, którzy aktywnie interesowali się dalszym losem tego zapomnianego w naszych kraju gatunku literackiego. Mieszkałem podówczas na jednym z krakowskich poddaszy, wiodąc żywot ubogiego studenta, pisząc na zmianę to kolejne gry książkowe, to niepokojące miniaturki literackie. Mikołaj nawiedzał niekiedy moją podniebną, wiecznie nagrzaną (ewentualnie – w zimie – niedogrzaną) norę, ze znawstwem krytykując brak chęci do pisania tekstów reklamowych na zamówienie, jaki uparcie przejawiałem. Jednak pewnego razu przyszedł nie tylko z lekceważącą naganą, ale również z pewną propozycją. Plan był prosty: rejestrujemy w sądzie magazyn internetowy poświęcony interaktywnym formom kultury (głównie grom książkowym), a w jego ramach zaczynamy też działalność wydawniczą. Wydawnictwo Wielokrotnego Wyboru! Pamięć podsuwa mi wspomnienie według, którego Mikołaj oświadczył, że zaczyna to albo razem ze mną, albo w ogóle. Czy tak było (Nie, tak nie było, ale faktem jest, że bez Beniamina inicjatywa byłaby już albo martwa, albo znacznie, znacznie skromniejsza – dop. Mikołaj Kołyszko)? Któż to wie?! Nie ufam nazbyt tej gąbczastej plątaninie, jaką mam pod kościaną kopułą. W każdym razie zgodziłem się i tak się zaczęło.
Nie będę zanudzał szczegółami związanymi z trudami zdobywania doświadczenia potrzebnego do prowadzenia portalu internetowego, magazynu literackiego i wydawnictwa w jednym. Musicie uwierzyć mi na słowo, że było ciężko. Bardzo ciężko. Czasem nieprzyjemnie. Bardzo nieprzyjemnie! Na szczęście premiery kolejnych numerów magazynu oraz gier książkowych dawały nam porządnego kopa do dalszej pracy. Tak samo (a nawet więcej!) jak wysiłek tych wszystkich ludzi, którzy razem z nami walczyli (i walczą!) o godne miejsce dla gier książkowych na polskim rynku wydawniczym i w sercach czytelników.
Dla mnie osobiście te minione pięć lat to nie tylko czas poświęcony na fantastyczne hobby, ale przede wszystkim ważna lekcja. Wielu w naszym kraju uważa, że nie warto niczego robić, bo i tak ludzie nie docenią, wyśmieją, zaszkodzą etc. Cóż… wiele w tym prawdy. Niestety! Nienawiść i chęć zaszkodzenia komuś, kto robi cokolwiek poza tym, co „trzeba” jest zatrważająca. Czasami wprost nie mogliśmy uwierzyć, jak ludzie mogą być podli, złośliwi i aroganccy. I tylko z tego jedynego powodu, że chcieliśmy „coś” robić! To chore! Gdybyśmy dali za wygraną pewnie skończyłoby się tak jak wiele innych inicjatyw, gdzieś tam zapisane dla potomnych w sieci. A wtedy, paradoksalnie, najwięcej krokodylich łez wylewaliby ci, którzy do tego stanu rzeczy się walnie przyczynili. Na szczęście daliśmy radę, wszyscy – my i Wy. Dzięki Waszemu wsparciu naprawdę uwierzyłem, że „nawet w Polsce” można działać, zacząć od niczego i dojść gdzieś wyżej. Dziękuję!
Mam też szczerą nadzieję, że nasze gry książkowe oraz publikowane na niniejszej stronie internetowej materiały sprawiają Wam wiele radości. Dziękujemy Wam za te wspaniałe pięć lat!
Beniamin Muszyński
W ciągu 5-ciu lat naszej działalności:
opublikowaliśmy 18 gier książkowych – żadne polskie wydawnictwo nie może pochwalić się podobnym wynikiem,
opublikowaliśmy 3 powieści,
opublikowaliśmy zbiór opowiadań,
opublikowaliśmy rozprawę naukową,
dokonaliśmy tłumaczenia opowiadania Lovecrafta,
opublikowaliśmy 7 numerów magazynu Masz Wybór,
we współpracy z wydawnictwem Gindie zostało wydrukowanych 10 naszych książek (9 gier książkowych i 1 powieść; fundusze na ten cel pozyskaliśmy od Was, w czasie akcji crowdfundingowej, za co serdecznie Wam dziękujemy)!
we współpracy z firmą Seventhtear powstały 2 w pełni interaktywne, multimedialne aplikacje na smartfony z naszymi grami,
chałupniczą metodą nagraliśmy kilka filmów, jeden z nich jako viral obiegł polską sieć i narobił sporo zamieszania, z którego w swoisty trollowski sposób jesteśmy dumni (chodzi oczywiście o Nawiedzony dom na Kosocickiej w Krakowie – prowokacja ta sprawiła, że do Polski zjechali nawet angielscy ghosthunterzy!),
jako pierwsi w Polsce zaczęliśmy wydawać gry paragrafowe przystosowane do komfortowej lektury na e-czytnikach,
mamy na koncie współprace m.in. z wydawnictwem Znak, wydawnictwem Bauer i Instytutem Pamięci Narodowej,
pisały o nas takie magazyny jak np. Pixel, CD-Action,Nowa Fantastyka, Esensja i portale takie jak m.in. Antyweb.pl, Polter.pl, Gildia.pl, GitGames, Paragrafka.pl… Aż ciężko wszystkie wymienić!
wzięliśmy udział łącznie w czterech akcjach charytatywnych: w jednej z nich wsparliśmy fundację Labrador przygotowującą psich przewodników dla osób niewidomych, w drugiej przyczyniliśmy się do uratowania życia małego Julianka (z czego jesteśmy szczególnie dumni!), w trzeciej wsparliśmy fundację Centaurus i oprócz tego wszystkiego wsparliśmy Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy,
jeździliśmy po całej Polsce, gdzie dawaliśmy wykłady i prowadziliśmy warsztaty dotyczące literatury interaktywnej (w placówkach edukacyjnych, bibliotekach, galeriach sztuki, kawiarniach i na konwentach),
zorganizowaliśmy pierwszy ogólnopolski zjazd miłośników gier paragrafowych.
Jak zaczynaliśmy? Bez grosza przy duszy – dosłownie. Na samym początku brakowało nam pieniędzy na podstawowe środki do życia. Beniamin mógłby opowiedzieć o tym, jak najtańszy pasztet może wystarczyć na kilka dni śniadań i kolacji, a ja o tym, jak z suchego grochu zrobić pastę, która jako podstawowe źródło białka starczała na tydzień. Jakby tego było mało tuż przed naszym startem w grudniu 2010 roku rozpadł się mój notebook i gdyby nie pomoc mojej przyjaciółki, która oddała nam swój stary stacjonarny komputer, zatrzymalibyśmy się w miejscu. W takich warunkach, dysponując jedynie open source’owym i freeware’owym oprogramowaniem, starym i w sumie rozpadającym się sprzętem, oszukani przez poprzedniego wydawcę, nie mając nic do stracenia, podjęliśmy decyzję o założeniu własnego, profesjonalnego wydawnictwa, które zapewniłoby nam niezależność twórczą. Miałem już na koncie napisanie 3 książek, współpracę z kilkoma portalami i czasopismami – nie byłem więc zupełnie zielony w temacie. Beniamin już wówczas był rozpoznawalnym w gamebookowym undergroundzie twórcą i cechował się zapałem i uporem, którym prześcigał chyba wszystkich ludzi, których poznałem w swoim życiu. Razem z nami była grupa nieszablonowych i cholernie zdolnych zapaleńców. Tyle wystarczyło. Nie mieliśmy kasy, nie mieliśmy znajomości, ale byliśmy kreatywni, mieliśmy chęci i… po swojej stronie potęgę wirtualnej sieci. Zaczęliśmy działać, i tak oto od 5 lat jesteśmy z Wami.
Po starcie świat dla nas zaczął się zmieniać w inne, wciąż niełatwe, ale jednak stopniowo coraz lepsze miejsce. Tworzony przez nas magazyn zaczął być drukowany i kolportowany w kilku miastach Polski (z inicjatywy naszego fana i czytelnika). Choć na początku próbowano nas ignorować, to jednak grupa naszych czytelników rosła i po jakimś czasie coraz ciężej było mówić o literaturze interaktywnej, nie wspominając o piśmie i stronie Masz Wybór oraz o Wydawnictwie Wielokrotnego Wyboru.
Staliśmy się pionierami: założyliśmy pierwsze w Polsce magazyn i wydawnictwo poświęcone głównie lit. interaktywnej (i to skoncentrowanej na polskich twórcach!), pierwsi w Polsce zaczęliśmy wydawać gamebooki przystosowane do komfortowej lektury na czytnikach, wydaliśmy największy w Polsce interaktywny horror, pierwszy interaktywny thriller, interaktywną bajkę, pierwszy polski historyczny gamebook…
Działalność dla Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru oraz pisma Masz Wybór nigdy nie stały się źródłem naszego utrzymania, ale… jakoś tak wyszło, że razem z Wami zapisaliśmy się w historii. Ale na tym nie zamierzamy poprzestawać.