Herstory – czyli kobiety w świecie gier paragrafowych 2.0

Do napisania niniejszego wywodu skłoniła mnie lektura artykułu Justyny Anny Maksoń Być kobietą w świecie gamebooków. Uznałam, że niektóre tezy tam zawarte wymagają polemiki, inne zaś – rozwinięcia. O pewnych aspektach autorka z kolei nie wspomniała wcale, jednak wydają się one ważne, jeśli faktycznie leży nam na sercu zainteresowanie paragrafówkami szerszego grona odbiorców.

Jak zauważyła Justyna Anna Maksoń, “nie da się nie zauważyć, że środowisko gier książkowych (…) zdominowane jest przez mężczyzn”. W swoim tekście w pewnej mierze hołduje jednak stereotypom, które odsuwają kobiety od konkretnych sfer i tematów, zarazem zniechęcając je do podjęcia wysiłku, aby znaleźć tam dla siebie miejsce i wzbogacić o swoją perspektywę.

Autorka tekstu, sama będąc kobietą, powiela zdanie wielu mężczyzn, że przedstawicielki jej płci nie potrafią być zdecydowane, nie wiedzą, o co im chodzi i nie da się ich zrozumieć. Rozsądek i obserwacje społeczeństwa podpowiadają, że istnieją niedojrzali emocjonalnie ludzie i nie jest to zależne od ich płci. Należy przyznać jednak rację, że niemożliwym jest nakreślenie uniwersalnej recepty na zainteresowanie kobiet grami paragrafowymi. Przyczyna tego stanu rzeczy jest prosta – kobiety nie stanowią homogenicznej, jednomyślnej grupy – tak samo, jak i mężczyźni. Wiek, zainteresowania, sposób wychowania, wartości wypracowane podczas dojrzewania do roli dorosłej osoby, poglądy, doświadczenia życiowe, wykształcenie, wreszcie gust literacki – to tylko jedne z wielu kryteriów określających, czy dana jednostka zachwyci się konkretnym gatunkiem, autorem czy też typem literatury. Potraktujmy więc kobietę – nieważne, czy to dziewczynka, nastolatka, czy osoba dorosła – po prostu jak pełnoprawnego czytelnika, nie jakieś mityczne, tajemnicze “stworzenie”. Należy zwrócić uwagę na fakt, że stereotypowe myślenie jest krzywdzące także dla mężczyzn. Czyż wielu bohaterów gier paragrafowych nie powiela pewnego schematu psychologicznego? Moim postulatem jest wyzwolenie się z owych ciasnych ram podziałów czytelników ze względu na niewłaściwe kryteria oraz przy błędnych założeniach, że płeć determinuje zainteresowania.

W literaturze dla dzieci można zauważyć znikomą reprezentację wyrazistych, silnych postaci kobiecych, którymi mogłyby inspirować się małe dziewczynki. W zamian za to większość – zwłaszcza klasycznych, nadal niesamowicie popularnych – baśni proponuje dziewczynkom idolki w postaci biernych (i koniecznie pięknych) księżniczek, czekających na księcia, który wyratuje je z opresji. Silne, zdecydowane postacie kobiece to najczęściej złe czarownice, wredne macochy, czy okrutne, samotne i zgorzkniałe władczynie. Wszystkie zdecydowanie niegodziwe, zazwyczaj szpetne (jak wiadomo, uroda idzie w parze z przymiotami ducha…). Ukazywane są one w opozycji do ich “ofiar” – młodych, ślicznych, dobrych (a raczej uległych i pokornych) bohaterek, biernie poddających się losowi (jasne, czasami jakaś zła czarownica ląduje w piecu, ale to jeden z naprawdę niewielu wyjątków) i nierzadko poświęcających się na ołtarzu żądań czy też błędów ojca (czarownice, mamiące mężczyzn widmem nieograniczonej władzy i bogactwa w zamian za szczęście lub życie ich córek).

Literatura młodzieżowa do pewnego momentu również nie rozpieszczała tych dziewczyn, które nie chciały skupiać się tylko na historyjkach o pierwszych miłościach. Miłośniczki literatury przygodowej były skazane na identyfikowanie się z postaciami chłopców, którzy odważnie stawiali czoła przeciwnościom losu i z lubością pakowali się w kłopoty. Najbardziej chyba ikonicznym przykładem jest tu “W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza. Spójrzmy prawdzie w oczy – nie ma chyba bardziej stereotypowego przedstawienia postaci chłopca i dziewczynki. “Mężny Staś” w realnym życiu pewnie nie raz i nie dwa narobiłby ze strachu w spodnie, gdyby wraz z młodszą koleżanką został porwany i wieziony przez pustynię przez brutalnych, dorosłych mężczyzn.

Dziewczynki chłopcom najczęściej tylko przeszkadzały, nie chciały pobrudzić sukienki lub też po prostu bały się konsekwencji przeróżnych eskapad. Aby zostać zaakceptowaną przez grupę chłopców, dziewczynka musiała się do nich upodobnić – chodzić w spodniach, świetnie strzelać z procy, pluć na odległość i najlepiej udawać, że dziewczynką wcale nie jest. Czasami buzujące młodzieńcze hormony kazały takiemu rozrabiace spojrzeć na irytującą, zbyt grzeczną koleżankę jako na obiekt pierwszego zauroczenia (ponieważ miała ładną buzię, nie fascynującą osobowość). I tyle. Istnieją oczywiście wyjątki, jak Pippi Langstrumpf, czy Ania z Zielonego Wzgórza, lecz reprezentacja ciekawych dziewczęcych postaci jest nieporównywalnie mała w stosunku do pozycji ukierunkowanych na chłopców.

Obecnie autorzy literatury dziecięcej i młodzieżowej (a także popularnych disneyowskich produkcji filmowych) coraz śmielej stawiają na wyraziste i odważne postaci płci żeńskiej, wychodząc na spotkanie potrzebom coraz bardziej świadomie wychowujących swe córki rodziców. Dlaczego nie postawić na ten trend także w literaturze interaktywnej? Wszak czym skorupka za młodu nasiąknie… Wychowując młodsze pokolenie obu płci na wartościowych z punktu widzenia rodziców (to przecież oni decydują o doborze lektur, gier i form rozrywki dla swojego potomstwa) grach paragrafowych można z biegiem czasu zyskać rzesze czytelników i czytelniczek, sięgających po bardziej dojrzałe i wymagające pozycje. Autorzy – twórzcie zatem ciekawe pozycje dla młodszych i nieco starszych dzieci z uwzględnieniem potrzeb dziewczynek, stawiajcie na ciekawe i złożone postaci płci żeńskiej, z którymi mogłyby one się identyfikować.

Starsze czytelniczki, szczególnie te wymagające, poszukujące “drugiego dna”, mogłyby zachwycić się żeńskimi postaciami, które niekoniecznie skupiają się wyłącznie na romantycznych uniesieniach (nie dla każdej kobiety istotą życia jest zdobycie mężczyzny). Warto postawić na niestereotypowe dylematy moralne, wykraczając poza zawłaszczone przez męską perspektywę pojęcia honoru czy męstwa (“żeństwa”?). Takie dylematy mogą dotyczyć uważanej za typowo kobiecą sferę rodziny – do jakich czynów mogłaby posunąć się matka, walcząca o przetrwanie swoje i swego potomstwa w czasie wojny czy klęski żywiołowej? Pomysłów może być wiele, zależnie od tła i kontekstu kulturowego, w którym autor umieści swoją bohaterkę.

W dyskursie historycznym wydarzenia przedstawiane są zazwyczaj z perspektywy mężczyzn – władców, dowódców, żołnierzy. Działaczki i teoretyczki feminizmu zwracały i zwracają nadal na ten fakt uwagę, formułując żeńską perspektywę historii – herstory (wyjaśnienie tej gry słów dla osób nieznających języka angielskiego: history – his story – czyli “jego narracja”, herstory – her story – czyli “jej narracja”). Promują one publikacje, w których dalsze i bliższe naszym czasom wydarzenia opowiadane są przez kobiety i przybliżają ich percepcję owych wydarzeń. Oczywiście, w przeszłości kobiety bardzo rzadko walczyły na wojnach czy piastowały ważne funkcje w organach władzy państwowej, jednak często pełniły rolę “szarych eminencji”. Z kolei podczas XX-wiecznych wojen były pielęgniarkami na froncie, łączniczkami, telegrafistkami, szpiegowały czy też obsługiwały maszyny szyfrujące, pracowały w fabrykach przemysłu zbrojeniowego. Ratowały również innych ludzi, nierzadko z narażeniem własnego życia (jak Irena Sendlerowa). Były jednak również żonami, matkami i siostrami mężczyzn, którzy obserwowali przeróżne wydarzenia i zjawiska lub brali w nich czynny udział. Nie żyły w oderwaniu od rzeczywistości – przemiany polityczne i społeczne dotykały je w takim samym stopniu, co i mężczyzn. Wojenna walka cywilów o przetrwanie, gwałty, przesiedlenia, utrata bliskich, życie pod okupacją agresora, zmiany ustroju państwa i przepisów prawnych, kryzysy gospodarcze, klęski żywiołowe, epidemie chorób – trudno chyba nie zgodzić się, że wszystkie te okoliczności mogą dotknąć każdego “szarego obywatela”, niezależnie od płci.

W związku z powyższym, planując grę paragrafową osadzoną w ramach konkretnych realiów historycznych (czy też wymyślonych przez autora) warto wzbogacić perspektywę o herstory – na przykład planując dodatkowo linię fabularną, w której bohaterką jest kobieta.

Jeśli chodzi o postulat Justyny Anny Maksoń, dotyczący gier osadzonych w konwencji obyczajowej, skupiających się na dylematach dnia codziennego – nie jestem pewna, czy czytelnicy obu płci właśnie tego potrzebują. Czyż gra nie ma oderwać nas od naszego zwykłego, szarego życia? Wcielając się w bohatera, wczuwając w realia zaprojektowane przez autora możemy zapomnieć o troskach i znojach dnia powszedniego. Nierzadko czekają na nas przygody i sytuacje, których próżno szukać w naszym życiorysie. Gry obyczajowe mogą być jednak pomocne dla osób walczących ze szkodliwymi schematami podczas różnorakich terapii psychologicznych, pomagając pacjentom zobrazować sobie możliwe konsekwencje poszczególnych wyborów i pokazywać, że mogą być różne wyjścia z danej sytuacji.

Podsumowując, o czytelniczki należy walczyć od ich najmłodszych lat. Oswajając dziewczynki z tego typu literaturą, dającą niesamowite pole do popisu pod względem wychowawczym i edukacyjnym otworzymy przed nimi nieskończony świat wspaniałych możliwości. Zaczynając swoją przygodę od wcielania się w młodociane poszukiwaczki skarbów, poznając niełatwe i pełne wyrzeczeń życie prawdziwej księżniczki (nie tej baśniowej, którą zawsze wyratuje przystojny młody książę na białym koniu), czy walczącej o każdy kęs chleba sieroty o wiele chętniej będzie sięgała po gry paragrafowe jako nastolatka czy dorosła kobieta. Autorzy, zadbajcie o wprowadzanie kobiecych postaci z krwi i kości (wspomniane wcześniej alternatywne linie fabularne), rzucajcie je w skomplikowany wir wydarzeń, każcie podejmować trudne – czasem wątpliwe moralnie – decyzje, pozwalajcie im wykazywać się sprytem, odwagą, dyplomacją, czy sprawnością. Współczesna literatura, filmy i seriale obfitują w świetnie napisane kobiece postaci, jak nieustraszona wścibska reporterka, zgorzkniała policjantka po przejściach, czy pani psychiatra, pracująca z seryjnymi mordercami. “Zwykłe” kobiety również mogą stać się źródłem inspiracji – wystarczy, że zostaną potraktowane niestereotypowo i osadzone w ciekawej, wciągającej fabule. Drodzy autorzy płci obojga – do dzieła!

Anna Lisiecka

O książkach, w których Ty jesteś bohaterem