LOST IN INNSMOUTH

Stało się. 29 sierpnia 2016 roku po raz pierwszy gra paragrafowa polskiego autora trafiła na rynek zagraniczny. Oczywiście chodzi o Lost in Innsmouth autorstwa naszego Beniamina Muszyńskiego, który wydając ową produkcję przyczynił się z pewnością do pewnego przełomu w kwestii rodzimych paragrafówek.

Sama gra czerpie garściami z prozy H. P. Lovecrafta, wpasowując się jak ulał w konwencję weird fiction. Co i rusz można spotkać się z odniesieniami do jego twórczości – oprócz samego uniwersum, oczywiście, w tym Innsmouth znanego z jednego z najpopularniejszych opowiadań mistrza z Providence, również i oprawa graficzna stara się zagłębić czytelnika w akcji.

Po uruchomieniu wita gracza ekran startowy układem przypominający inne gry spod szyldu polskich paragrafówek na telefon (Tajemne Oblicze Świata). W przeciwieństwie jednak do poprzednich produkcji, dostęp do achievementów wymaga zrobienia pewnych postępów w grze. Jest to na pewno bardziej motywujące od podawania wszystkiego na talerzu, jak to czynią niektóre cyfrowe gry paragrafowe (Forest of Doom itd.).

Język Lost in Innsmouth stoi na naprawdę przyzwoitym poziomie. Podczas kilku posiedzeń z grą trudno było mi odnaleźć jakieś nieścisłości – a jeśli już trafiałem na coś niezrozumiałego, chwila ze słownikiem tłumaczyła iście lovecraftowskie zawiłości intertekstualne. Te jednak są przystępne i niezależnie od tego czy angielski jest czyjąś mocną, czy też średnią stroną, to myślę że nikomu nie sprawi problemu połapanie się co i jak w fabule.

Paragrafów jest sporo, wybory pojawiają się zresztą bardzo szybko i tak już pozostaje przez resztę gry. Tempo rozgrywki pasuje idealnie do jej charakteru i klimatu, a pięć zakończeń to dobry pretekst do kilkukrotnej lektury.

Wcześniej wspomniana grafika towarzysząca przygodzie w Innsmouth stoi na naprawdę dobrym poziomie. Kolorystyka utrzymana w stonowanych barwach, duża ilość szkiców stanowiących tła i interludia gry – paragrafowy miód dla oczu.

Jedyną łyżką dziegciu w tym wszystkim są niewielkie problemy z optymalizacją. Być może problem stanowił telefon z którego korzystałem w trakcie jej przechodzenia, jednak jest to mało prawdopodobne, bo ów nie ma problemów z zaawansowaną grafiką 3D, a co dopiero statycznym gamebookiem. Drobne przycinki pomiędzy ekranami nie stanowią jednak żadnej przeszkody w odbiorze całokształtu gry – a ten jest naprawdę na zadowalającym poziomie. Liczyłbym tylko na implementację oryginalnego (polskiego) języka jako dodatkową opcję w grze.

Innymi słowy – dobra robota!

Piotr Kozioł

Ocena: 9/10
Testowane na: android

O książkach, w których Ty jesteś bohaterem