POBRWIKONOWE REFLEKSJE

Brwikon 2013 dobiegł końca. Co zmieniło się w stosunku do zeszłorocznej, pierwszej, edycji? Jakie były atrakcje? Kogo spotkaliśmy? Sprawdźcie sami!

W tym roku widać było wyraźnie, że organizatorzy postawili przede wszystkim na młodszych odbiorców. Zaraz po wejściu na teren konwentu dostrzegłem małe stoliki z klockami LEGO, a tuż koło nich salę, w której również można było spróbować swoich sił jako konstruktor. Najmłodsi mogli też wziąć udział w Akademii Jedi i jako młodzi padawani poznawać tajniki mocy i walki na miecze świetlne. Przyznam, że po raz pierwszy brałem udział w konwencie tak jednoznacznie nastawionym na młodszych odbiorców.

Początkowo wzbudziło to nawet we mnie pewne kontrowersje, w końcu to konwent fanów fantastyki, a nie przedwczesny dzień dziecka. Jednak podczas powrotu do Krakowa, naszła mnie myśl, że przecież wielu z tych małych ludzi też interesuje się fantastyką, a ci którzy jeszcze się nią nie zainteresowali, to może właśnie uczestnictwo w Brwikonie 2013 ich do tego zachęci. Kiedy ja byłem dzieckiem (rozbrzmiewa dźwięk szarpniętej struny nostalgii), mowy nie było o tego typu atrakcjach, a wiele dałbym za możliwość uczestniczenia w tego typu wydarzeniu, dlaczego więc odbierać prawo do zabawy dzieciom w imię własnej wizji tego „jak powinien wyglądać konwent”?

Jeśli chodzi o samo przygotowanie imprezy, to na szczególną pochwalę zasługuje cała obsada bufetu, w której prócz sycących dań na każdego klienta czekał serdeczny uśmiech i profesjonalna obsługa. Stereotypowe wyobrażenie o „paniach ze szkolnej jadłodajni” nie miało nic wspólnego z Stołówką „Pod Rozbrykanym Kucykiem”, jak ochrzczono to miejsce na czas trwania konwentu. Za minus można uznać zbyt głośne nagłośnienie, co dało się we znaki szczególnie wystawcom, nad stoiskami których ulokowane były głośniki.

Skoro jestem przy wystawcach, to nie mogę nie wspomnieć o spotkaniu z naszymi wiernymi sojusznikami z portalu Post Apo 2012, Damianem i Moniką Korzeb, gotującym się na apokalipsę małżeństwem, na stoisku których, poza założeniem taktycznej bazy operacyjnej (zostawieniem rzeczy), wyłożyłem również materiały promocyjne Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru. Uczestniczyłem też w ciekawej prelekcji Moniki Apokalipsa na przestrzeni wieków, która odbyła się w sobotę. Każdy jej słuchacz otrzymał nie tylko materiały promocyjne portalu Post Apo 2012, ale również Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru, za prelegentce serdecznie dziękujemy!

Natomiast kilka stoisk dalej natrafiłem na stolik należący do wydawnictwa Copernicus Corporation, którego fanom gier książkowych przedstawiać nie trzeba. Rzecz jasna wśród oferowanych pozycji znalazł się również Samotny Wilk. Uciąłem sobie miłą rozmowę, o grach książkowych i nie tylko, po czym ruszyłem na dalszą „inspekcję” konwentu.

Szczególnie interesująca, i pouczająca, była prelekcja Piszmy książki, a nie pozwy – jak uprawiać pisarstwo zgodnie z prawem (Adrian Zwoliński, Organizacja Naukowa Law&Art). Warto też zaznaczyć, że w piątek na Brwikonie gościł Jakub Ćwiek, a przed konwentowym budynkiem rozłożyła się Wioska Słowian i Wikingów.

Podsumowując moje wrażenia z tegorocznej edycji Brwikonu muszę przyznać, że jestem zadowolony, że przyjechałem do tej podwarszawskiej miejscowości. Mniejsze konwenty mają swoją własną, specyficzną atmosferę, która może człowieka urzec, albo nieco odrzucić. Ja wprawdzie nie czuję się do końca „zaczarowany” przez Brwikon 2013, ale na pewno nie zawiedziony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *