PAWEŁ BOGDASZEWSKI – WYWIAD

Paweł Bogdaszewski, autor gry książkowej „Ręka Pana”, rocznik 86, z wykształcenia zootechnik. Jeden z adminów największej polskiej grupy RPGowej „Panie i Panowie zagrajmy w RPG”. Członek kapituły a wcześniej wielokrotny uczestnik Quentina – konkursu na scenariusz do gry fabularnej (wygrał scenariuszem grozy osadzonym na zamarzniętej łodzi podwodnej). Wraz z żoną hoduje jelenie w Stacji Badawczej IP PAN na Mazurach, pasjonuje się ewolucją, gra w RPGi, planszówki i bitewniaki. Chłonie fantastykę w każdej formie. Nurkuje. Posiada kota – czarnego. Z pisarzy najbardziej ceni Lovecrafta, Dukaja i Mievilla.

Jak dowiedziałeś się o grach książkowych?

Ponad dziesięć lat temu, kiedy spora część fandomu siedziała na portalu internetowym Polter, uczestniczyłem w flejmie na temat granic horroru w rpg. Tak jako jednego z dyskutantów poznałem Mikołaja Kołyszko, który już wtedy był autorem przynajmniej jednej gry paragrafowej.

Czy są jakieś gry książkowe, do których lubisz wracać?

Właściwie to nie zdarzyło mi się jeszcze wrócić do żadnego gamebooka.

Jak trafiłeś na nasze wydawnictwo?

Interesując się grami książkowymi nie sposób nie trafić na „Masz Wybór”, ale było to tak dawno, że ciężko mi powiedzieć jakie było bezpośrednie źródło.

„Ręka Pana” to horror. Czy lubisz ten gatunek? A jeśli tak, to gdzie znalazłeś inspirację dla swojego gamebooka?

Groza to moja ulubiona estetyka w różnych konwencjach i we wszystkich mediach – szczególnie groza połączona z estetyką apokaliptyczną czy science fiction. Oczywiście lovecraftowskie mity miały i mają ogromny wpływ na moją twórczość. Ciężko mi znaleźć konkretną inspiracje dla tej właśnie książki – rękę napisałem właściwie jako swoiste wyzwanie, „czy jestem w stanie napisać grę paragrafową?”.

Czy podczas pisania coś szczególnie sprawiło Ci trudność?

Brak losowości. Pisząc rękę pana założyłem że będzie się ją dało rozegrać bez kości, całkowicie opierając się na wyborach. Nie było to proste i z perspektywy czasu nie mam pewności czy warto uciekać się do takich rozwiązań – choć próby nie żałuje. Z rozwiązaniami losowymi można pozwolić sobie na dużo więcej wolności – aby dodać konsekwencje do wydarzeń wystarczy losowe zagrożenie, które może być zarówno zupełnie niegroźne jak i całkiem poważne. Bez losu musiałem dobrze przemyśleć każdą konsekwencję tak by nie wyeliminować postaci czytelnika z powodu błahych zagrożeń, a z drugiej strony dać mu odczuć, że jego działania mają konsekwencję i nie jest „pacynką” w rękach autora – co jest szczególnie trudne w takim medium jak gra książkowa. Poza tym pisanie „Ręki Pana” było właściwie przyjemnością, choć podobnie do większości mojej twórczości, nie mogłem już na nią patrzeć gdy ją skończyłem.

Od pierwszego wydania „Ręki Pana” minęło 10 lat. Czy przez ten czas miałeś
odzew ze strony czytelników?

Niewielki – właściwie to natrafiałem przypadkowo na pozytywne wzmianki o mojej grze, co jest bardzo budujące. Poza Wydawnictwem nikt bezpośrednio się do mnie nie odezwał, a szkoda, bo informacja zwrotna to coś co bardzo cenie.

Jak oceniasz swój tekst z perspektywy dekady?

Na pewno było to ciekawe wyzwanie i udało mi się zawrzeć w niej kilka naprawdę fajnych mechanizmów. Natomiast jeśli chodzi o jakość tekstu, to staram się nie oceniać dawnej swojej twórczości – mam zbyt duże tendencję do samokrytki.

Od ponad roku na naszym rynku wydawniczym obecne są komiksy paragrafowe, masz jakieś doświadczenia (przemyślenia) z nimi związane?

Kiedy widziałem je pierwszy raz, pomyślałem że to bardzo ograniczona forma. Gry paragrafowe same z siebie maja tendencję do zawierania ogromnej ilości nie wykorzystanej przez czytelnika treści, a kadry maja tendencje do zajmowania jeszcze większej ilości przestrzeni do przekazania tego co mogło by przekazać kilka linijek. Wynikało by z tego, że albo twórcy komiksu zmuszeni są do napisania jeszcze krótszej gry, albo do przyjęcia innej konwencji w której muszą bardzo oszczędnie i precyzyjnie wykorzystywać opcje paragrafów. Po przemyśleniu uważam. że to wspaniale – bardzo podoba mi się opcja gry paragrafowej w której ograniczenia formy tworzy nową jakość. Piszę to bez grama ironii – moim zdaniem ograniczenia bardzo pobudzają kreatywności.

Co sądzisz o kondycji gier książkowych w Polsce?

Między innymi dzięki „Masz Wybór” mają grono oddanych zwolenników, choć są jeszcze dość niszowe. A co ciekawe mają ogromny potencjał – nawet osoby które z rezerwą podchodzą do gier RPG czy innych „geekowskich” pasji gotowe są traktować gry książkowe poważnie.

Planujesz napisać coś jeszcze w najbliższej przyszłości?

Właściwie nie czuję się pełnoprawnym twórcą gier książkowych szczególnie, że z perspektywy czytelnika jestem autorem raptem jednej. Co prawda niedawno napisałem kolejną grę paragrafową – jednak ta jest jeszcze w trakcie redakcji. Myślę że mogę zdradzić że pracuję jeszcze nad czymś, choć nie należę do ludzi którzy bardzo śpieszą się z pisaniem. Świeżo po skończeniu „Ręki Pana” miałem w planach dwie gry paragrafowe. „Wyrok” i „Skafander”. „Skafander” to właśnie science fiction, które właśnie przekazałem wydawnictwu (naszemu, przyp. red.) do redakcji a skończyłem niedawno, „Wyrok” – new weirdowe postapo leży na dysku w fragmentach już wiele lat. A właśnie zabrałem się za coś co nazywam roboczo „Skafander 2”.

Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć naszym Czytelnikom?

Miłej gry i dawajcie odzew zarówno autorom jak i redakcji czy ilustratorom – to dla wielu z nas naprawdę ważne.

O książkach, w których Ty jesteś bohaterem