Po serii gier o czarodziejach, zombiakach i reszcie zła i mroku, nadszedł czas na recenzję czegoś zupełnie odmiennego. Wprawdzie powiedzieć o Słuchaj swego serca Ilony Einwohlt „gra książkowa” to zdecydowanie za wiele, jednak skoro okładka głosi, iż do czynienia mamy z powieścią interaktywną, to jest coś na rzeczy, prawda?
Fabuła skomplikowana nie jest. Paula, nastoletnie dziewczę z Monachium, z powodu choroby matki musi na co najmniej rok zamieszkać w internacie gdzieś na końcu świata albo jeszcze dalej. Jest to dla niej cios straszny – kocha góry a zostaje odesłana nad morze, przywykła do życia w mieście a trafia w miejsce, gdzie trzeba na wszystko zapracować (dziewczęta uprawiają ogródek, prowadzą sklep), a przede wszystkim musi rozstać się z ukochaną matką, babcią i przyjaciółką. Jak Paula poradzi sobie w tej sytuacji? Czy odnajdzie się w nowym środowisku? To teoretycznie zależy już od nas. Teoretycznie, bo w gruncie rzeczy, mamy w tej kwesti niewiele do powiedzenia – ale o tym później.
Książka pisana jest w pierwej osobie, z perspektywy Pauli właśnie. Podejrzewam, że wykorzystanie pierwszoosobowej narracji miało na celu uczynienie owego tworu bliższym nastolatkom. Bo nie ukrywajmy, Słuchaj swego serca to lektura dla dziewcząt w wieku około trzynastu lat. Pisana prostym, czasami aż zbyt prostym niestety, językiem, bez większych zawirowań fabularnych, lekka, łatwa i przyjemna.
Teraz wrócę może do kwestii interaktywności owej książki. A raczej namiastki interaktywności, bo wbrew temu, co głosi okładka [1] oraz autorka we wstępie [2], nasz rzeczywisty wpływ na losy Pauli jest znikomy. Jedyne co od nas zależy, to jaką „przygodę” ma ona przeżyć w następnej kolejności (np. Czytaj dalej na stronie 122, jak Paula zawiera bliższą znajomość ze wschodniofryzyjską swojską kiełbasą [3]). Treść podzielona jest na pięć… części? rozdziałów? opowieści? o przygodach Pauli. Właściwie nie wiem, jak to nazwać, gdyż każda taka „część” zawiera kilka… „przygód”, które przydarzają się naszej bohaterce w internacie (i właśnie te „przygody” możemy dość dowolnie mieszać, otrzymując dłuższą lub krótszą opowieść o Pauli). Żadna z tych części składowych nie jest opatrzona tytułem czy choćby numerem, z kolei każda z części większych zaopatrzona jest w zakończenie (choć owe zakończenia nie są zbyt zróżnicowane…). Dzięki temu możemy też czytać książkę „normalnie”, strona po stronie, otrzymując pięć wariacji na ten sam temat, czyli „jak Paula radzi sobie w internacie”.
Podsumowując, książka ani wybitnie nie wciąga, ani jakoś specjalnie nie odstrasza. Gdybym miała dziesięć lat mniej może nawet by mi się spodobała. Uważam jednak, że to dobry sposób na zaznajomienie małych dziewczynek z literaturą interaktywną, by, gdy już dorosną, wspomniawszy niezbyt obszerną, żółtą książeczkę, sięgnęły po inne wydawnictwa.
Justyna Anna M.
Przypisy
[1] W tej interaktywnej książce to Ty decydujesz, jak potoczą się losy bohaterów!
[2] Możliwości jest wiele: albo idź, strona za stroną, od początku do końca, albo przeskakuj do przodu i do tyłu – w zależności od chęci czy nastroju. A jeśli nie podoba ci się zakończenie tej opowieści […] po prostu przerzuć kilka kartek i rozpocznij w innym miejscu.
[3] Pozwoliłam sobie zacytować, bo wiedza, na której stronie Paula „poznaje” ów wyrób niewiele zmieni…
Ocena: 5/10
Tytuł: Słuchaj swego serca
Autor: Ilona Einwohlt
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2010
Do nabycia: księgarnie internetowe