Recenzowany dziś tytuł stanowi zwieńczenie pięciotomowej serii Gwiezdne Wojny: Wojny klonów – Wybierz swoje przeznaczenie. Tekst poświęcony części czwartej, Kryzysowi na Coruscant, zakończyłem na niezbyt optymistycznej nocie. Pierwotna radość spowodowana wydaniem w Polsce w przyzwoitym nakładzie szeregu przystępnych gier książkowych dla dzieci ustąpiła miejsca rozczarowaniu, gdy okazało się, że jedynie połowa z nich zadowalająco umiejętnie wykorzystała potencjał drzemiący w interaktywnej literaturze. Czy nieparzysty, piąty, tom przeważy szalę na korzyść serii?
Rzut okiem na pierwsze karty książki dostarcza wstępnych poszlak na rzecz zarówno twierdzącej, jak i przeczącej odpowiedzi. Autorką Tajnej Armii Dooku okazuje się być Sue Behrent, odpowiedzialna za do bólu nudną Przygodę na Teth. Z drugiej strony w oczy rzuca się nota informująca o unikalnej naturze gry. Wzbogacono ją o element multimedialny, do którego dostęp uzyskać można za pośrednictwem Internetu. Pod podanym adresem znajdujemy piętnaście stworzonych we Flashu scenek, rozszerzających przedstawione na kartach gry wydarzenia. Co jakiś czas w trakcie lektury zostajemy odesłani do jednej z nich poprzez odblokowujące ją krótkie hasło. Co ciekawe, choć system tego typu zaimplementowany został we wszystkich – poza drugą – częściach serii, w wypadku polskiego wydania ze znanych tylko wydawcy przyczyn korzysta z niego jedynie recenzowana piąta. Do oceny tego ciekawego rozwiązania przejdziemy jeszcze później.
Kolejny dobry znak to postać głównego bohatera: jest nim Padawan, tak jak we wszystkich lepszych częściach serii. Wyznaczone mu zadanie jest o tyle oklepane, co poważne. Oto złowrogi Hrabia Dooku organizuje tytułową tajną armię, szkoląc jej wojowników specjalnie w celu zniszczenia Zakonu Jedi. Naszym zadaniem jest podążenie za tropami podsuniętymi przez meldunki republikańskiego wywiadu i namierzenie ukrytej gdzieś w kosmicznej przestrzeni placówki szkoleniowej wroga.
Moje wątpliwości co do poziomu gry rozwiewały się wraz z czasem, z upływem którego coraz bardziej wciągała mnie w swój świat. Powodów ku temu było kilka. Zacznę od fabuły, która – choć z gruntu rzeczy nieskomplikowana – skonstruowana została bardzo przyzwoicie. Przygoda na Teth sprawiała wrażenie wysilonej, pozbawionej pomysłu zarówno na ciekawą historię, jak i sposób przedstawienia jej w interaktywnej formie; pozostawiła mnie z poczuciem zmarnowanego czasu. Tym razem zaś w każdej chwili wiedziałem, co i w jakim celu robię. Ponadto wciąż odczuwałem napięcie i poczucie zagrożenia, jak na standardy literatury dziecięcej wyjątkowo sugestywne. Uzasadniają je nieraz sadystycznie brutalne zakończenia, do których prowadzą nierozsądne decyzje. Pomimo mnogości negatywnych finałów, Tajna Armia nie popadła w stan nadmiernej dywersyfikacji, przesadnie skracającej poszczególne gałęzie paragrafowego drzewka, jak to było szczególnie w wypadku Zaginionego Legionu. Dziwiłem się raczej – po raz pierwszy od Ścieżki Jedi! – w jaki sposób tak rozbudowaną grę zmieścić udało się na tak niewielu stronach. Pozytywnym skutkiem istnienia dużej ilości zakończeń jeśli nie negatywnych, to niejednoznacznych, było podsycanie mych chęci na dalsze poszukiwania możliwie najlepszych. Ściśle określonego „poprawnego” finału przy tym brak – kolejny punkt dla autorki.
Jaką rolę w mym pozytywnym odbiorze gry odegrało jej cyfrowe rozszerzenie? Cóż, najbardziej pomógł system oznaczania już obejrzanych przeze mnie scenki, mierząc tym samym postęp w odkrywaniu kolejnych fabularnych odnóg paragrafówki. Twórcy multimedialnego suplementu najwyraźniej tak bardzo starali się, by gracz nic nie stracił, pomijając go, że w rezultacie korzystając z niego niewiele zyskuje. W większości przypadków do czynienia mamy z krótkimi animacjami, wzbogaconymi o kilka linijek tekstowej narracji, powtarzających treść zawartą w książce. Czasem oprócz tego pojawiają się dodatkowe decyzje. Nie wykraczając poza obręb animacji, nie mogą sobą jednak zaprezentować niczego specjalnego, prowadzą zatem do porażki albo okazują się fałszywymi alternatywami, dającymi nam wyłącznie iluzję wyboru. W najlepszym wypadku mamy okazję zagrać w prostą grę zręcznościową. Jak zatem widać, polscy czytelnicy nie stracili wiele, nie mogąc cieszyć się multimedialnymi suplementami poprzednich części. Pomimo tego dodatek ten odebrałem jako całkiem przyjemną ciekawostkę i cieszę się, że wydawca postanowił przystosować do niego ostatni tom serii…
…choć, niestety, tylko postanowił. Nieznacznie większa w polskim niż w anglojęzycznym wydaniu ilość stron doprowadziła do niespójności gry z obecnymi w internetowym dodatku odsyłaczami. Zazwyczaj wystarczy kierować się numerami z książki. Gorzej, że w kilku przypadkach także w niej odnośniki są błędne (str. 23 – zamiast 107, powinno być 110; str. 185 – zamiast 174, powinno być 183; ponadto na str. 97, zamiast 153, powinno być 159; porażka w minigrze w scence D powinna zaś odsyłać pod numer 170). Dobrze chociaż, że te problemy niemal zamykają już moją listę wad gry. Niemal – bo wspomnieć muszę jeszcze o wyjątkowo denerwującym zabiegu pisarki, gdzie postać neutralna w jednym z zakończeń sprzecznie z resztą fabuły przeistacza się w naszego wroga. Takimi nieuczciwymi zagraniami naszpikowana była Przygoda na Teth i pozostaje się cieszyć, że tym razem autorka uszczęśliwiła nas tylko jednym.
Ostatecznie serię Wybierz swoje przeznaczenie oceniam zatem pozytywnie. Kończąca ją Tajna Armia Dooku okazała się bowiem dziełem wysokiej próby w kategorii niewymagających i niezbyt długich pozycji dla młodszego czytelnika a’la Choose Your Own Adventure, przypominając mi o co lepszych książkach tego rodzaju, z jakimi miałem do czynienia. Mam cichą nadzieję, że zachęciłem Czytelnika albo dwóch do uzupełnienia swej interaktywnej kolekcji o bardziej wartościowe części serii, ostatnimi czasy dostępnej w Internecie w śmiesznych cenach. Jeszcze ciszej liczę, że może Hachette Polska nie powiedziało jeszcze swego ostatniego paragrafowego słowa…
Michał Leon Ślużyński
Ocena: 8/10
Tytuł: Tajna armia Dooku
Autor: Sue Behrent
Seria: Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów – Wybierz Swoje Przeznaczenie
Wydawnictwo: Hachette Polska
Rok wydania w Polsce: 2010
Do nabycia: na internetowych aukcjach lub w księgarniach
Jeden komentarz do “TAJNA ARMIA DOOKU”