WYSPA ZMIERZCHU

Wydana w 1989 roku Wyspa Zmierzchu Jarosława „Peregrina” Irzykowskiego to dla większości niewątpliwie gra-zagadka. Mało kto z paragrafowej braci położył na niej ręce, zaś zapytany o nią wujek Google spuszcza głowę z rezygnacją, podsuwając niemrawo nieliczne wzmianki na różnorakich forach. Niewiele można się o tej pozycji dowiedzieć, lecz informacje o nawiązaniach do twórczości H.P. Lovecrafta, imponująca liczba 406 paragrafów czy w końcu dziwna okładka mogą stanowić zachętę dla kolekcjonerów. Sam skusiwszy się na zakup, postaram się opisać, czy było warto.

Jako pierwsze w oczy rzuca się wydanie książki. Cieniutkie kartki pokryte są czcionką niczym z maszyny do pisania, co sprawia cokolwiek przaśne wrażenie; całość oprawiono w miękką okładkę. W moim egzemplarzu na jej tylnej stronie farby rozjechały się tak mocno, że aż przeryłem pokój w poszukiwaniu okularów do anaglifowego 3D. Zawarty na niej krótki opis jeszcze bardziej rozbudził moją ciekawość. „(…)Wieczny mrok zwiastuje koniec życia na Wyspie Zmierzchu.(…)” Zachęcony tym optymistycznym w swej wymowie tekstem, rozpocząłem rozgrywkę, nacieszywszy uprzednio swój wzrok prostymi, lecz klimatycznymi ilustracjami.

Przenosimy się do bliżej nieokreślonego świata fantasy. Głównym bohaterem jest wojownik na służbie lokalnego księcia. Podczas powrotnego rejsu ze zwycięskiej bitwy, flota wpada w zasadzkę barbarzyńców. Pomimo bohaterskiej walki, książęce wojska nie są w stanie sprostać przeważającym siłom. Dryfując na odłamku zatopionego w ogniu walki okrętu, protagonista trafia na tytułową wyspę, nieznaną jakimkolwiek kartografom. Jak się wkrótce okazuje, jest jedyną osobą, która może ocalić ją – a może i cały świat – przed wielkim złem.

W powyższym streszczeniu fabuła sprawia wrażenie bardzo schematycznej i nudnawej. Na szczęście to tylko pozory. Opowiedziano ją w świetny sposób, bardzo szybko wciąga w mroczny, tajemniczy świat gry. Smaczku dodają wspomniane odniesienia do stworzonej przez Lovecrafta mitologii Cthulhu. Autor zrobił pełen użytek z obfitej liczby paragrafów: Wyspa Zmierzchu oferuje graczowi liczne drogi wyboru oraz dużą swobodę, jest też wzbogacona w wiele ciekawych rozwiązań fabularnych i mechanicznych.

Postać opisują trzy cechy, których wartość wybieramy losowo na początku gry: odporność, zręczność i szczęście. Ta pierwsza to, jak łatwo się domyślić, pula punktów życia, której wyczerpanie równoznaczne jest z porażką. Druga ważna jest w testach oraz walce, świetnie swoją drogą opracowanej. Czytając opis zasad obawiałem się, że znów czeka mnie mozolne rzucanie kostką i zapisywanie otrzymanych obrażeń. Całe szczęście, autor urozmaica starcia, wprowadzając do większości z nich dodatkowe zasady, wynikające z okoliczności, w jakich rozgrywają się walki. Możemy też zdobyć silniejszą broń, magiczne przedmioty czy regenerującą zdrowie żywność. Utarczki, których w Wyspie Zmierzchu sporo, stanowią dzięki temu przyjemny element rozgrywki, a nie uciążliwy obowiązek.

Trzecia umiejętność, czyli szczęście, stanowi rys na poza tym świetnej mechanice. Na początek otrzymujemy małą ilość jego punktów, w każdym paragrafie możemy jednak spróbować ją nieco podwyższyć. Rzucamy wtedy kostką. Parzysta liczba oczek oznacza dodanie, nieparzysta – odjęcie sobie żądanej liczby (w przedziale 1-3). Pomysł w teorii ciekawy, na jego niekorzyść przemawia jednak całkowita losowość i konieczność pamiętania o tym elemencie w trakcie rozgrywki, co w moim odczuciu mocno zaburza jej ciągłość.

Kolejny problem stanowią błędy numeracyjne – błędne odsyłacze oraz powtórzone numery paragrafów. Co gorsza, w moim egzemplarzu nie zadrukowano jednej strony, zawierającej trzy paragrafy. Na szczęście nie uniemożliwiło to ukończenia gry. Inna sprawa to błędy językowe, których jednak w porównaniu do tych „technicznych” było zaskakująco mało, biorąc pod uwagę objętość gry – ot, drobne literówki tu i ówdzie. Wszystkie wady nie wpływają jednak na ogólny odbiór gry.

Nieco mylący napis na okładce, „gra fabularna”, ma swoje uzasadnienie: Wyspa Zmierzchu jest niczym wspaniale poprowadzona sesja RPG, z mrocznym, a mimo to epickim klimatem i rewelacyjnie budowanym napięciem. Mało która paragrafówka wzbudziła we mnie takie emocje, a do tego wszystko podparte jest bardzo dobrą mechaniką. Mamy do czynienia z prawdziwą perełką wśród polskich gier paragrafowych. Wielka szkoda, że tak niewielu może się nią cieszyć. Módlmy się o jej wznowienie w przyszłości!*

Michał Leon Ślużyński

*Recenzja dotyczyła pierwszego wydania. Reedycja tego dzieła jest już dostępna w naszej Księgarni.

Ocena: 9+/10
Tytuł: Wyspa Zmierzchu
Autor: Jarosław Irzykowski
Rok wydania: 1989
Do nabycia: Na internetowych aukcjach bądź w antykwariatach.

3 komentarze do “WYSPA ZMIERZCHU”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O książkach, w których Ty jesteś bohaterem