SAMOTNY WILK. OGIEŃ NA WODZIE

Niniejszy artykuł pierwotnie ukazał się w marcu 2011 roku w drugim numerze magazynu Masz Wybór.

Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie
Popłynęły naszym kursem, by nie zgubić się.
Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas
I nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty
śmierć nam niosą.
Ciepła krew poleje się strugami…
Bitwa – pieśń szantowa

Hipnotyzujący szum fal delikatnie kołyszących statkiem, skrzek mew, orzeźwiająca bryza kontrastująca z niemiłosiernym słońcem opalającym Twoją twarz… Tak spokojnie po burzy… Z pewnością rozkoszowałbyś się chwilą, gdybanie fakt, że godzinę temu rufę statku pochłonął morska toń, a Ty, przytulony do kikuta ułamanego żagla, nie masz pojęcia, czy przed śmiercią uda Ci się jeszcze zobaczyć suchy ląd…

Klimat morskich wojaży,bitew, abordaży, portów i karczm pełnych typów spod ciemnej gwiazdy pachnie wciągającą przygodą. Joe Dever w drugim tomie przygód Samotnego Wilka rozmysłem wrzuca nas do fantastycznego świata „morskich opowieści”.

Punktem wyjścia jest fatalna sytuacja Sommerlundu. Holmgard, stolica Twojej ojczyzny, jest oblężony przez armię Zagarny. Jedyna szansa to sprowadzenie sojuszników z sąsiadującego Durenoru wraz z potężnym artefaktem, mieczem Sommerswerdem, za pomocą którego już raz zwyciężono Mrocznych Władców. Nie masz dużo czasu. „W twoim umyśle wciąż pobrzmiewają pożegnalne słowa króla Ulnara. Czterdzieści dni, Samotny Wilku. Mamy dość sił, by przeciwstawiać się armiom Mrocznego Władcy Zagarny tylko przez czterdzieści dni…”. Wyruszasz w swoją podróż natychmiast. Droga morska jest najszybszą, jaką możesz dotrzeć do Durenoru. W porcie czekana Ciebie statek Zielone Berło. Kiedy po małych perypetiach stawiasz swą nogę na pokładzie, kapitan witając Cię, mówi: „Oby nasza podróż była szybka bezpieczna”… Niedoczekanie…

Autor zgodnie ze swoim zwyczajem dynamicznie rozpoczyna przygodę. Nie zabraknie tutaj porachunków z portowymi oprychami,ścieraniem się z wrogimi okrętami czy naturalnymi nadnaturalnymi siłami, które nielitościwe mor zademonstrują zbyt dumnym śmiałkom. W pewnym momencie (o ile czytelnik nie skończy wcześniej morskiej toni) fabuła przenosi się na ląd, gdzie bohater będzie musiał w miarę dyskretnie dotrzeć do Hammerdalu, stolicy Durenoru, choć nie zabraknie tych, którzy będą próbowali mu w tym przeszkodzić.

Sama stylistyka powieści przypadła mi dopustu. Zręcznie pokazując inne niż w części pierwszej oblicze Magnamundu, J. Dever demonstruje ogrom wykreowanego przez siebie świata. Niestety nie należy ukrywać, że Ogień zawodne jest znacznie gorszy niepoprzednia część. Skupiając się na akcji, zaniedbuje opisy, które tak oczarowywały czytelnika w Ucieczce przed mrokiem. Przygody również zrobiły się mniej finezyjne. Czytając pierwszy tom Samotnego Wilka, oczy miałem wielkości spodków, przerzucając w napięciu kolejne strony. Natomiast w drugim tomie co najwyżej kartkowałem coraz bardziej przewidywalną książkę przygodową, przyjemnie komponującą się lecącą w tle muzyką szanotwą (niestety płyty audio wydawnictw Copernicus do książki nie dodaje ;)). Warto docenić, że Dever stara się bardziej niż w pierwszej części przygotować czytelnika na finał – demonstruje wcześniej parokrotnie niezwykłą moc kluczowego dla fabuły artefaktu, miecza Sommerswerda. Niestety,dobijając do końca, można odnieść wrażenie, że sam autor historią się zwyczajnie znudził i starał się jak najszybciej zakończyć. Nie zdradzając zbytnio treści. dość powiedzieć, że opis ostatecznej bitwy pod oblężonym Holmgardem zajmuje zaledwie dwie strony. Żeby podkreślić absurd takiego rozwiązania przypomnę, że to w tamtym miejscu zgromadziła się największa ilość najdoskonalszych wojowników Mrocznych Władców, którzy w ciągu jednego dnia wymordowali prawie do cna wojskową elitę Sommerlundu, zakon Kai. Dzięki Samotnemu Wilkowi bardzo szybko umiera Zagarna, król wrogich wojsk (sam opis tego wydarzenia także nie był wstanie mnie usatysfakcjonować) co zupełnie niszczy morale wrogiego wojska… jednak jak to możliwe, że wojsko, które w tak krótkim czasie odniosło tak przerażające sukcesy, bez większego problemu posłało w zaświaty najlepszych wojowników Sommerlundu, nagle ROZPADA SIĘ się pod wpływem jednej porażki. Przyznaję, że była ona niezwykle istotna, ale to przecież za mało. Najdelikatniej mówić, ten fragment był niewiary godny.

To niestety nie jedyna dziura w fabule. Do dziś nie wiem, co motywowało ludzi zdradzających Sommerlund, z wyjątkiem czarodzieja Vonotara (ta tajemnica została ujawniona dopiero w części trzeciej). A przecież pionki, które ryzykują swoje życie, także muszą mieć jakieś dobre podstawy swojego działania. Poza tym dlaczego tak potężna broń jak Sommerswerd przetrzymywany był w Durenorze, choć to nie on sąsiadował z najgorszym i najmniej przewidywalnym wrogiem. Ta szczególna troska nad niezwykle potężną bronią zupełnie nie komponuje się z tym, że po ukończeniu misji tomu drugiego…. Samotny Wilk może po prostu sobie go zatrzymać, wszak i tak on będzie wystawiany na największe niebezpieczeństwa… Czy tylko mnie tak skonstruowana fabuła zniesmacza?

Ostatnim wielkim minusem jest zwyczajny błąd w pewnym miejscu przygody, który uniemożliwia czytelnikowi z pewnym doborem umiejętności Kai zakończenie książki. Tego typu sytuacje to największe zagrożenie dla pisarzy gamebookowych. Wydawałoby się, że ktoś tak doświadczony jak Dever nie potknie się na tym gruncie – jak widać, jest tylko człowiekiem. Niemniej redakcja książki powinna feler wyłapać, jeśli nie ona, to tester, jeśli nie on, to choćby tłumacz. Gry książkowe rządzą się własnymi prawami i nie wolno takich przypadków ignorować. Poważniejsza dziura w fabule klasycznej powieści może co najwyżej spowodować grymas niezadowolenia na twarzy, jeśli jednak dalsza część historii jest wciągająca, wielu ludzi jest w stanie potknięcie autora zignorować. Natomiast podobnej skali błąd w grze książkowej, uniemożliwiający dalszą lekturę, powoduje w czytelniku nieporównywalnie większą frustrację, gdyż jest zmuszany do rozpoczęcia czytania dzieła od nowa, aż do momentu, gdy znajdzie powieści element niedopracowany i postara się go ominąć. Aby nie spoilować tym, którzy przez dobór innych umiejętności mogą przejść przez ten element fabuły bezproblemowo, błąd omawiam w odwróconej ramce – niech przeczytają to tylko chętni.

Plusem tej edycji książki jest zamieszczenie dodatkowej przygody autorstwa Vincentego N. Darlage. Wcielamy się w niej w postać porucznika Rhygara, który w drugim tomie poświęca swoje życie dla Samotnego Wilka. Akcja dzieje się parę lat przed spotkaniem obu bohaterów. Jest ona krótka i prosta, acz przyjemna. Ze względu na nią ostateczną ocenę książki podbiłem o pół punktu.

Podsumowując, Ogień na wodzie jest przyjemną lekturą, niestety nie będący stanie dorównać części poprzedniej. Choć atmosfera powieści jest intrygująca, przygody i sama akcja nie potrafiły mnie zaskoczyć. Zakończenie może czytelnika zawieść. Czy warto sięgnąć po tę pozycję? To kolejny tom przygód Samotnego Wilka co dla fanów jest wartością samą przez się, umożliwia zdobycie potężnego artefaktu kolejnej dyscypliny Kai. Osobiście zachęcam miłośników literatury interaktywnej do lektury tej pozycji, lecz ostrzegam przed zawodem tych, którzy oczekują po niej zbyt dużo.

Mikołaj Kołyszko

Autor: Joe Dever
Tytuł: Ogień na wodzie
Seria: Samotny Wilk (tom II)
Wydawnictwo: Copernicus Corporation
Rok Wydania: 2010
Ocena: 8/10

O książkach, w których Ty jesteś bohaterem