NAWIEDZONY DOM NA KOSOCICKIEJ

Niniejszy artykuł pierwotnie ukazał się w grudniu 2010 roku w pierwszym numerze magazynu Masz Wybór.

Historie o nawiedzonych domach zdają się cieszyć niesłabnącą i nieprzerwaną popularnością. Dlaczego? Czy dlatego, że kryje się w nich ziarnko prawdy, czy dlatego, że ludzie chcą w nie wierzyć? Czy wykorzystanie motywu budynków będących we władaniu Złego jest dobrym pomysłem?

Poltergeisty, umęczone dusze, opętania, przeklęte i nawiedzone miejsca rozpalają wyobraźnię. Łączy je jedno – wiara w istnienie bytów spirytualnych i ich możliwy, najczęściej negatywny, wpływ na świat fizyczny. Powstało już tysiące powieści, opowiadań, filmów, spektakli teatralnych, gier komputerowych czy utworów muzycznych czerpiących garściami z tego kulturowego zjawiska. Czy w takim razie warto wykorzystywać ten topos w swojej gamebookowej twórczości, czy temat jest już tak „zużyty”, że bije od niego banałem, a czytelników definitywnie nudzi?

Można odnieść wrażenie, że to drugie stwierdzenie szczególnie odnosi się do nawiedzonego domu, tak często poruszanego w powieści gotyckiej. Jak jest naprawdę? Część naszej redakcji postanowiła to sprawdzić za pomocą małej prowokacji i zarazem eksperymentu. Postanowiliśmy zmontować bardzo amatorski filmik, który miał dowodzić autentyczności nawiedzenia jednego z krakowskich domów, cieszącego się bardzo złą sławą, i obserwować jakie wzbudzi emocje.

Nasz prywatny światopogląd w kwestii tego typu zjawisk nie ma większego znaczenia. Empirycznie nie udało się dowieść istnieniu duchów, wszystkie historie opierają się na… innych historiach i subiektywnych opowieściach rzekomych świadków. Badania neurobiologa i parapsychologa Michaela Persingera oraz psychoakustyka Vica Tandy’ego dowodzą naturalnego i psychicznego podłoża Nawiedzonych Miejsc. Mimo to nowych historii tego typu wciąż przybywa. Dlaczego? W naszej, jak i praktycznie każdej ludzkiej kulturze, istnieje wiara w świat spirytualny, (co zauważył już w XIX wieku słynny antropolog E. B. Tylor). Jakkolwiek złowrogi mógłby być pojedynczy dowód na jego istnienie, chroni on ludzi przed świadomością możliwego totalnego i nieodwracalnego kresu ich istnienia, absolutnej śmierci, a ta zdaje się być znacznie bardziej przerażająca.

Stworzenie wiarygodnej historii o duchach nie jest trudne. Ważne jest, by nie zapomnieć o paru istotnych wskazówkach, które i my mieliśmy na uwadze:

1.  Nie odchodzić za bardzo od kontekstu kulturowego, w którym osadzamy historię (dlatego warto skorzystać i twórczo przerabiać istniejące już legendy, podania), jeśli zaś chcemy to zrobić, musimy tak go przybliżyć czytelnikowi odmienną dla niego koncepcję, by ta mogła wydać mu się wiarygodna. Dlatego nie trzeba specjalnie się wysilać, by w Polsce z zacieku na ścianie zrobić „Cudowne Objawienie Matki Boskiej” czy wykreować ducha błądzącego po zamku dlatego, że nie zaznał za życia sprawiedliwości, a znacznie trudniej przekonać, że pewien mężczyzna ma nieustającego pecha, gdyż zjadł jelenia, który najwidoczniej był jego totemem. Nie twierdzę, że nikogo nie zainteresuje historia o fatum ciążącym na jeleniożercy, jednak by wciągnąć w nią czytelnika, i go do niej przekonać, trzeba niejako mu udowodnić realność takowej koncepcji, tłumacząc, czym jest totem, jak działa, dlaczego działa i czym się kończy jego sprofanowanie, a jednocześnie zrobić to na tyle zręczne, by nie wyglądało to śmiesznie. W przypadku odniesień do chrześcijaństwa i jego cudów, demonów, duchów czy kosmitów sprawa jest znacznie prostsza nie dlatego, że one są prawdziwe (choć mogą być, nie mamy dowodów na ich nieistnienie), ale dlatego, że w naszej kulturze zakorzeniona jest wiara w nie. Pewnie niektórych czytelników razi wymienienie, obok istot i cudów duchów, kosmitów. Jest to efekt zamierzony – koncepcja odwiedzin naszej planety przez istoty z kosmosu jest dość świeża w naszej kulturze i to dlatego dla większości ludzi jest mniej wiarygodna. (choć logicznie rzecz przyjmując, nie powinna). Natomiast dla przedstawiciela afrykańskiego plemienia Dogonów, w którego kulturze wiara w święte przybycie istot z układu gwiezdnego Syriusza jest bardzo stara, prędzej zgorszyłoby wymienienie w tej wyliczance chrześcijańskich cudów.

Umiarkowany sukces gwarantuje nawiązanie do istniejących podań czy krążących plotek, co ukazał nasz eksperyment. Wybraliśmy opuszczony budynek, który w sieci miał opinię najbardziej nawiedzonego domu w Krakowie. Dom na ulicy Kosocickiej, położony na obrzeżach Krakowa, wyglądał na poważną i intratną inwestycję, ale z jakiegoś powodu nie został ukończony. Jego właściciele mieli ginąć w tajemniczych okolicznościach (do czego nawiązaliśmy w naszym filmie, choć autentyczność tych historii jest znikoma). W nocy miały dziać się tam niestworzone historii. Niektóre były tak oderwane od kontekstu kulturowego, że postanowiliśmy je pominąć (tajemnicza księga o „kotach wampirach”, którą można odnaleźć na pierwszym piętrze, a której ilustracje są żywe; ukazujące się co jakiś czas przybite do ścian ciała zwierząt trwające w wiecznej agonii, etc.), zakładając, że osłabiłyby naszą wiarygodność. Odrzuciliśmy też krążącą w sieci historię o studencie religioznawstwa, który, razem z grupą wiernych mu satanistów, miał odprawiać tu krwawe rytuały w pełnię księżyca. Oczywiście historia definitywnie była fałszywa. Nigdzie nie było śladów krwi, która rzekomo miała pokrywać ściany pierwszego piętra, haków, na które zwierzęta miały być wbijane. Choć znamy większość studentów z tego instytutu (aczkolwiek głównie ze studiów dziennych), żaden ze studiujących przez ostatnie lata nie pasował do tej charakterystyki. Ta opowieść oczywiście jest dobrze wpisana w kontekst kulturowy (podobnie jak opowieści o Żydach robiących macę z krwi chrześcijańskich niemowląt, Cyganów porywających dzieci, syjonistów zakonspirowanych w polskim, i światowym, rządzie), ale odrzuciliśmy ją ze względu na jej stygmatyzujący pewną grupę społeczną (studentów religioznawstwa, satanistów, uznanie obu grup za wzajemnie powiązane) charakter.

Byliśmy ciekawi, czy w tej historii kryje się choć ziarnko prawdy.  Pisząc my, mam na myśli trzech studentów religioznawstwa (nie satanistów 😉 ) i jednego zarówno psychologii, jak i matematyki  Uniwersytetu Jagiellońskiego, dla których podobne miejsca i opowieści są szczególnie interesującym fenomenem. Uzbrojeni w 3 dyktafony, słabej jakości kamerę i aparat fotograficzny spędziliśmy tam całą noc (relacje z forów internetowych donosiły, iż ciężko tam było wytrzymać dłużej niż 20 minut), co jakiś czas patrolując cały budynek , łącznie z trzecim piętrem (niektórzy internauci twierdzili, że nocą nikt nie był w stanie na nie wejść), piwnicą i poddaszem (dach parę lat temu został usunięty), na które trzeba było się wspinać. Oprócz ciekawych efektów akustycznych, które powstawały po przejeździe pobliskich samochodów i pierwszego tego roku przymrozku, nic ciekawego, a tym bardziej nadprzyrodzonego, w tym domu nie zauważyliśmy.

2. By zapaść w pamięć odbiorcy i przyciągnąć jego uwagę, warto wywołać w nim żywe emocje. Najprościej to zrobić, przedstawiając targające głównego bohatera namiętności, uczucia czy zwyczajnie szokując. Większość legend o duchach opowiada o nieszczęśliwej miłości, która doprowadziła do śmierci, mordzie, sprofanowaniu grobów, niesprawiedliwym skazaniu jakiegoś nieszczęśnika na karę śmierci lub obłędzie powiązanym z tym miejscem.

Część tych wymogów spełniały miejskie legendy o byłych właścicielach „naszego” miejsca. Pierwszy miał zamordować swojego brata (oczywiście w budynku), zwariować i zostać zamkniętym w zakładzie psychiatrycznym; drugi zginąć niedaleko domu w wypadku samochodowym; a trzeci powiesić się na trzecim piętrze. Ponadto jedna z legend wzmiankowała o rzekomym średniowiecznym cmentarzu, który kiedyś miał być w tym miejscu. Uznaliśmy, że to jeszcze za mało. Postanowiliśmy dodać…

3. … efekt świeżości, by nie powielać tylko starych historii. Można zarówno coś dodać, jak i modyfikować istniejącą historię, legendę. Nie wysililiśmy się bardzo, ale, jak widać, nie było to potrzebne. Głównym bohaterem filmu był nieistniejący Marek Rylewski, odegrany przez jednego z nas. Miał on zobaczyć w tym domu coś tak przerażającego, że doprowadziło go to do załamania psychicznego i w efekcie do samobójstwa.

4. Film nie pokazywał wszystkiego. Tak naprawdę stawiał wiele pytań, które (w połączeniu z elementami mającymi na celu wywołać emocje u odbiorcy) pozostawały bez odpowiedzi. Z jednej strony powoduje to u odbiorcy uczucie niepokoju, z drugiej sprawia, że zainteresowanie fabułą nie znika zbyt szybko.

Jedną z takich „tajemnic” jest kaplica, która stoi nieopodal domu. Powiązaliśmy ją ze zmyślonym cmentarzem, aczkolwiek prawdopodobnie jest to jedyna pozostałość po dworku szlacheckim, który niegdyś był nieopodal. Największą zagadką oczywiście jest co widział Marek?.

5. Szczegółowe przedstawienie faktów lub pseudofaktów. Odbiorca słusznie będzie podejrzewać, że  komunikat słyszałem od kogoś, że ktoś kiedyś tu kogoś zabił i został po tym wywieziony do jakiegoś szpitalu jest średnio wiarygodny i mało wart uwagi. Dlatego staraliśmy się jak najbardziej uwiarygodnić miejskie legendy. Każdy z wymyślonych właścicieli dostał imię i pierwszą literę nazwiska. Bohater, który popełnił samobójstwo, jak i moje alter ego miało naszkicowany życiorys (przed i po zdarzeniu), który był prezentowany w szczegółowej korespondencji z zainteresowanymi filmem widzami.

Można także operować „danymi”, które w sumie niczego nie udowadniają, ale wyglądają jakby to robiły. Dlatego użyliśmy zdjęć satelitarnych z nazwanymi ulicami, jakbyśmy chcieli powiedzieć „ten dom tam naprawdę jest”. Bo jest, ale to w żaden sposób nie sprawia, że budynek zamieszkują złe duchy.

Błędem było oczywiście to jak sfilmowaliśmy „duchy”. Jesteśmy amatorami, jeśli chodzi o obsługę kamery i to bardzo widać. Pomijając aż nazbyt amatorską jakość nagrania, skupmy się na historii i na założeniach, żeby zrozumieć jaki mieliśmy w tym cel. Oczywiście duchy to dwaj uczestnicy naszej „wyprawy”. Jeden z nich był na trzecim piętrze w kącie; pojawiał się kiedy ja wchodziłem do pomieszczenia, a zniknął (chowając na bardzo szerokim parapecie) kiedy wchodziłem ponownie z „Markiem”. Drugi wyskoczył z piwnicy. Kamera wmontowana była w telefon komórkowy, zaś jego rozdzielczość różniła się od komputerowej. Dlatego po sfilmowaniu wydawało nam się, że uchwyciliśmy oba duchy, natomiast na komputerze, nawet po obróbce, widoczny jest tylko jeden (krytycy filmu, którzy widzieli tam smugę, mylili się – porównaliśmy później „smugi” z nagrania i widać różnicę między nimi, a naszym kolegą Filipem).

W opowiadaniu gamebookowym, jak i ogólnie literaturze, elementem uwiarygodniającym jest opisywanie historii danego obiektu, bohaterów i umiejscawianie ich w czasie. Przykładem dobrego „uwiarygodniania” jest esej Historia Necronomiconu, okultystycznej księgi zmyślonej przez H. P. Lovecrafta, z tak dokładną jej historią, która zahacza o autentyczne wydarzenia i postać z dziejów świata, że do dziś wielu ludzi uważa ją za autentyczną. Trzeba tylko uważać, żeby nie zanudzić czytelnika fragmentami „uwiarygodniającymi” (konia z rzędem temu, kto ani razu nie przysnął, czytając W górach szaleństwa autorstwa H. P. Lovecrafta czy Silmarilion J.R. Tolkiena).

6. Bohaterowie się zmieniają po zetknięciu z nadnaturalnym. Marek na filmie się śmieje,  podobnie jak moje alter ego, a na końcu załamuje psychicznie. Zmiana charakteru zaintryguje sporo  odbiorców.

Co ciekawe, dociekliwsi internauci już w dniu publikacji filmu zauważyli, że to prowokacja, widząc podobieństwo nicków osoby reklamującej film i umieszczającej go. Brnąłem w kłamstwie, żeby „udowodnić”, że to oni się mylą, ale ciężko było się z tego wyplątać. Niemniej założyliśmy wcześniej, że jeśli nawet taka sytuacja wystąpi, film zostawiamy w sieci i gramy dalej swoje role. Jeśli nawiedzone miejsca uznamy za fenomen kulturowy, który istnieje głównie, lub tylko, dlatego, że ludzie chcą w niego wierzyć (używając go jako dowód potwierdzający możliwość pośmiertnej egzystencji), odkrycie prowokacji nieznacznie wpłynie na jego popularność.

Film, który nakręciliśmy, delikatnie mówiąc, nie był najlepszy. Scenariusz został wymyślony na poczekaniu w oparciu o powyższe wskazówki. Szybko zostaliśmy zdemaskowani. Jeśli chodzi o jakość, jest słaby, jeśli chodzi o fabułę, jest banalny. Jak przyjął się oklepany schemat, słabo wykonany przez osoby zdemaskowane, więc o niskiej wiarygodności?

Choć był dostępny tylko w polskiej wersji językowej, po czterech tygodniach film był oglądany na dwóch kontynentach (Europa i Ameryka Północna) w 11 krajach: Polsce, Wlk Brytanii, Irlandii, Niemczech, Holandii, Danii, Norwegii, Szwecji, Austrii, Kanadzie i USA (w trzech stanach: Nowy Jork, Massachusetts, Illinois). Łączna liczba wejść: 882. Widzów mieliśmy w każdej grupie wiekowej poza 55-64 lata, dominowała 13-17 lat.

Dostawaliśmy listy z wyrazami współczucia, zapewnieniami wsparcia, obietnicami modlitwy za duszę Marka. Tylko jeden z naszych stałych korespondentów zapytał, gdzie Marek jest pochowany. Reszta naszych popleczników nie dopytywała się o szczegóły. Ciekawa była również reakcja udzielających się sceptyków: znaczna większość zachowywała się wobec nas wulgarnie, doszło nawet do gróźb, co szczególnie nas rozbawiło. Jak widać, nawet oni nie potrafili podejść do filmu bez większych emocji.

Nawiedzony dom jest ciągle dobrym motywem, który zręcznie i stosunkowo łatwo można wykorzystać, wplatając w fabułę powieści gamebookowych. Ciągle jest żywym elementem naszej kultury i, wbrew zapowiedziom racjonalistów, niewiele wskazuje na to, że zniknie. Nawet H. P. Lovecraft, który uważał, że pomysł straszących duchów odchodzi do lamusa, napisał jedno z opowiadań w podobnej konwencji (The Shunned House). Joe Dever, znany i ceniony na całym świecie pisarz gier książkowych, również wykorzystał ten motyw w swojej serii Samotny Wilk (nawiedzona nekropolia). Pozostaje otworzyć edytor tekstu lub wyciągnąć zeszyt, długopis czy maszynę do pisania i korzystać z pomysłu.

Mikołaj Kołyszko

29 komentarzy do “NAWIEDZONY DOM NA KOSOCICKIEJ”

  1. Pingback: Masz Wybór
  2. Piszę właśnie esej zaliczeniowy na temat domu przy ul Kosocickiej, jednak z antropologicznego punktu widzenia (czyli jak funkcjonuje zjawisko paranormalne w dyskursie społecznym oraz w jaki sposób jest ono przekazywane i odbierane w sieci). Czy ktokolwiek, kto czyta ten komentarz wie może, gdzie znajdę odcinek “Nie do wiary” odnośnie tego domu? Na wielu forach pojawia się informacja, że taki odcinek powstał – a może miał powstać?

    1. Byłem w tym domu rzeczywiście jest tam coś niepokojącego. Pytałem ludzi mieszkających ok 1km od tego domu twierdzili, że każdej nocy o północy słychać przez 1 min odległe krzyki, a w każdą noc 10 października o północy przez godzinę słychać krzyk. Podejrzewam, że ludzie po prostu puszczają nagrania jakichś krzyków z horrorów. 🙂

  3. Panowie! Ten temat bardzo was bawi widzę ,mam nadzieje,że kiedyś naprawdę staniecie face to face z tak mało poznanym jeszcze zjawiskiem.Proszę zrobić mały wywiadzik z sanitariuszami pog.ratunkowego,którzy są na miejscu tragedii jednymi z pierwszych -po strażakach.Po kilku tysiącach dziwnych relacji na pewno zrewidujecie swoje poglądy na tematy o których nie macie zielonego pojęcia,a które w tak plebejski sposób przedstawiacie.Pozdro!!

  4. Witam!

    Dzisiaj całkiem przypadkowo dowiedziałem się o tym domu z ust mojego szwagra. Mieszkał w tych rejonach i opowiedział mi co nieco o tym domu. Osobiście nigdy w nim nie był gdyż go bardzo przerażał. Z opowiadań jego przyjaciela muszę wywnioskować że z tym domem jest coś naprawdę nie tak. Wieżę w zjawiska paranormalne gdyż sam niejednokrotnie ich doświadczyłem. Bardzo chciał bym skontaktować się z autorem tego reportażu jeśli mogę tak to nazwać. Bardzo ciekawi mnie zamieszczony filmik. Również składam kondolencje z powodu utraty Przyjaciela… Jeśli Autor będzie miał ochotę to proszę o kontakt capek991@o2.pl

    Pozdrawiam

  5. hmmm. jestem sceptykiem i będę dalej, chętnie bym powtórzył wypad nawet sam 😉 w nocy tylko nie trafie tam pewnie 😀 raz tylko jechałem niedaleko i widziałem tą ruinę. Bardziej bał bym się że jakiegoś ćpuna kibola spotkam niż ducha ;P mam otwarty umysł ale dla mnie to jakaś ściema 🙂 ma ktoś ochotę tam się wybrać ? moje GG : 3333656

  6. LUDZISKA KOCHANE MOJE – JESTEM Z LUBACZOWA MAM 32 LATA, ZAINTERESOWAŁA MNIE TA HISTORIA,WIERZCIE LUB NIE ALE WIELE W SWOIM ZYCIU JUZ WIDZIALEM-BYŁEM W TYM DOMU-DOM JAK DOM-KOMPLETNA RUINA-ZDEWASTOWANY PRZEZ MENELI-KUPA POBITYCH BUTELEK PO WINIE I PIWIE ORAZ WÓDCE,KUPA PUSZEK PO PIWIE I ENERGETYKACH – MNÓSTWO ZUŻYTYCH CONDOMÓW I GORA SMIECI, STARE ROZWALONE WERSALKI, MIEJSCA PO OGNISKACH I OPAKOWANIA PO KIEŁBASACH, W TYM DOMU NIC NIE MA – NIKT ANI NIC NIE STRASZY-W OKOŁO NIC NIE POPADA W RUINE JAK TWIERDZA AUTORZY TEGO FILMIKU, LUDZIE NA OKOŁO ORAZ ZARAZ OBOK MIESZKAJA NORMALNIE A NA PRZECIW JEST FIRMA, ZDEWASTOWANA KAPLICZKA OBOK Z RÓŻAMI ALE SZTUCZNYMI-NIC SZCZEGOLNEGO, NA OKOŁO I W ŚRODKU DOMU KUPA URYNAŁÓW – CO DO TEGO FILMIKU TO…NA SCIANACH NIC NIE MA POZA BAZGROŁAMI ORAZ PRZEKLENSTWAMI, NA SUFICIE NIC PRÓCZ GRZYBA, CO DO WYPRAWY TYCH NIBY SMIAŁKÓW TO POSZLI O PÓŁNOCY-JAK SAMI ZAZNACZYLI – A GODZINA DUCHÓW W/G ZAPISKÓW I WIERZEN ORAZ TWIERDZEN TEOLOGOW TO OKOŁO 03:00 NAD RANEM-WIEC KOLEJNY BLEF-TAM NICZEGO NIE MA – CHCECIE SIE PRZEKONAC TO PISZCIE NA MÓJ NR GG – 4787523, Z MIŁA CHECIA PÓJDĘ Z WAMI KIEDY TYLKO CHCECIE I O KAZEDEJ PORZE DNIA I NOCY-SCIEMA JAKICH MAŁO-ZWYKŁA CHAŁUPA POPADAJACA W RUINE I NIC WIECEJ – ŻAŁOSNY BLEF
    POZDRAWIAM WSZYSTKICH CO TAK JAK JA INTERESOWALI I INTERESUJA SIE TAKIMI RZECZAMI

  7. I A PROPO… DUCHY TO NIE MATERIA ORGANICZNA TEGO NIE DA SIE ZOBACZYC – DOSTRZEC – POPYTAJCIE EGZORCYSTOW – TEOLOGÓW – KSIĘŻY, DUCH NIE JEST WIDZIALNY JEDYNIE ODCZOWALNY – ZŁA MOC MOZE OPETAC – ZGADAZAM SIE Z TYM ALE NIE WIADC JEJ GOŁYM OKIEM – JEST TO NIEMOZLIWE – TO COS NIE MA WYGLADU STRASZYDŁA JAK Z FILMÓW – TO BAJKA I MIT

  8. Co do komentarza pana Marcina, który chce iść tam z kimś… Ja na miejscu osoby zainteresowanej ta propozycja nie poszłabym bo to pewnie jakiś pedofil napalony na małe dziewczynki… Nie znam cię, ale dużo się teraz o tym słyszy, a takie publiczne propozycje tylko z tym mi się kojarzą. Sorry jak cię obraziłam p. Marcinie… Przepraszam. 😉 Co do tego opisu nawiedzonego domu nie oglądałam tego filmu, ale brawo że przyciągnęliście nawet widzów z poza Polski! 😉 nie wierzę w te nawiedzone domy, ale rzeczywiście ludzie szukają taniej sensacji. Sama jestem z Krakowa i wiele razy przechodziłam obok tego domu i jakoś nie czułam skrajnych emocji na jego widok! 😉 pozdro. :*

    1. JEŚLI MOJA WYPOWIEDZ SKOJARZYŁA ci SIĘ Z PEDOFILSTWEM TO MUSISZ MIEĆ ZWICHROWANY UMYSŁ O ILE GO MASZ, ALBO OJCIEC ROBIŁ ci COŚ W DZIECIŃSTWIE, WIĘC Z KIMŚ O TYM SOBIE POROZMAWIAJ A NIE OCZERNIASZ LUDZI KTÓRYCH NIE ZNASZ.

  9. Ja dzis jadę do opuszczonego domu w głogoczowie w ktorym tez niby straszy i mówia to nawet ludzie w podeszłym wieku więc to chyba bardziej mnie interesuje!

  10. Za dnia jedziemy znaczyć co tam w domu jest. Chodzą pogłoski ze jedno z pomieszczeni jest ciągle czyste bez pajęczyn! Dziwne zjawiska okaże sie czy te historię o których mówią starsi ludzie istnieją !

  11. Fajnie ze sie wykazaliście inicjatywą ale tak jak w okresach dawnych tak i współczesnych są takie miejsca. Tworzą sie przez tragedie albo nieznane nam wydarzenia z przeszłości. Kumulując emocje i zdarzenia wywołują zjawiska. Szczególnie jesli w to wchodzi dziedzina religioznastwa i dawnych wierzeń. Zachaczyłam o ten temat i nie miałam zwidów i halucynacji ani problemów ze zdrowiem które moga sugerowac wizje. Uwazam ze zabawa w poskramiaczy duchów to niebezpieczna zabawa. Jako studenci powinniscie wiedzieć w co i dlaczego wierzono od najbardziej prymitywnych czasów i że nie nalezy na chama ingerowac w zjawiska uspione lub budzace sie okresowo. Powinniscie tez wiedziec, ze budząc zjawiska budzicie bande psycholi ktorzy wdrożą teorie w zycie. A wtedy nawet w ciemne demony nikt nieuwierzy a szczególnie w takich miejscach nie nalezy przelewać dodatkowej krwi bo to jak poganska ofiara

  12. Zabawne jest to, że pomimo wyjaśnienia na tej stronie, że film to tylko jedna wielka beka (Marek Rylewski nigdy nie istniał), to nawet tu ludzie składają kondolencję z powodu utraty przyjaciela.

  13. ja mieszkam w krakowie i co byłem obok tego domu z przyjaciułką i co nic si nie działo weszłem do tego domu :O po wyjsciu z tego domu zakręciło mi sei w głowie i nic niedziało sie nie piepszcie takih głupot -_______________________

    1. Jest Pan świetnym przykładem osoby z rodzaju “nie przeczytam tego artykułu, ale skomentuję” 🙂

      Folklor Internetu dodaje kolorytu wszelkim publikacjom. Pozdrawiamy!

  14. Witam , caly pomysl z eksperymentem super , tylko mogliscie mit stworzyc od zera , na nowym obiekcie. Ja o Kosocickiej pierwszy raz uslyszalem na jakiejs imprezie w roku mniej wiecej 1990 , tylko nie byla to historia o wisielcach , zjawach itp. , jedynie o tym iz zadna ekipa budowlana nie chciala tego wykonczyc. Podobno ile razy ktos probowal , to spieprzal stamtad … miales wrazenie ze ktos za Toba stoi , jedynie tyle , albo az tyle !!! I cholera nie wiadomo czy to nie byla prawda. Takie niewidoczne zle cos jest gorsze od zjaw i wisielcow … to tyle ode mnie , narka 🙂

  15. ludzie nwm czy widzieliście ten film na youtube o nazwie:NAWIEDZONY DOM NA KOSOCICKIEJ W KRAKOWIE
    to film gdzie ludzie niewierzyli w ten dom ale to co zobaczyli było prawdą widziałam ten dom ale boje sie tam wejsc bo ja mam straszne zwidy i naprawde to dziwne że boje sie różnych rzeczy ale jakie ja miałam sny cały czas sny o śmierci i teras cały czas się trzęse za każdym razem gdy słyszę dziwny dzwięk niekrzycze tylko niepotrafie sie ruszyć albo nawet jak mam zwida i uciekne to tata gdy mniie trzymał mówił do mamy:renata ona naprawde sie trzęsie tah hyba coś było bo mój tata miał w dzieciństwie durzo doczynień z duchami np.że gdy jego babcia zmarła a on stał w wieku 10 lat przy jego trumnie kwiaty się w niej kiwały na prawo i lewo ja niekłamie naprawdę hyba coś jest z moją rodziną nietak nwm co się zemną dzieje ale od urodzenia mam tak wielkie oczy jak strach to dziwne ale plis powiedzcie czy to horoba bo nwm Y.Y

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *